Wieszak na parasole

Czesto się przewijało w komentarzach, ale niegdy chyba nie powstał o tym art, ani jakiś inny wpis. A nie! Raz Senmara pisała o tym problemie w felietonie To ja też!

Pasywny gracz

Gry RPG to zabawa towarzyska. Wszyscy zaangażowani w sesję są uczestnikami zabawy, zatem w odróżnieniu do np. przedstawienia teatralnego nie ma wyraźnego podziału na widzów i aktorów. Przedstawienie nie odbywa się dla nieokreślonego audytorium i poklasku koneserów, lecz ma na celu zwiększyć frajdę samych uczestników. Znane i oklepane, nic nowego.

Idźmy dalej. Zaangażowanie uczestników sesji ma proste przełożenie na satysfakcję płynącą ze snucia opowieści. Skoro to towarzyska zabawa - każdy powinien snuć swój watek, które razem będą harmonijnie tworzyć pasjonująca akcję. Osoba, która nie snuje opowieści, staje się widzem teatru - czeka na kolejny rozwój akcji, na nową odsłonę. Bierze, nie dając wiele.

W zabawie RPG bierze udział bardzo mało osób w porównaniu np. do gry w nogę i podobnych rozrywek grupowych. O ile wśród licznej gromady, aktywni skutecznie przytłumiają te pasywne i nie widać problemu - w przypadku sesji, gdy graczy jest trzech - czterech, pasywne osoby to skuteczny hamulec sesji. W niektórych drużynach mamy model szkolny - znacie prace w grupach, gdzie trzech leni czeka, aż prymus szkolny zrobi za nich wszystkie zadania? A znacie sesje, gdzie jeden gracz błyszczy, dwoi się i troi a pozostali przytakują "to ja też"? Gdy aktywista się zmęczy, pozostali czekają tylko na pomoc od Mistrza Gry. Zanim w komentarzach poszukamy przyczyn kiepskich Mistrzów Gry, którzy skutecznie zabijają pasję swych graczy i systemów, które nie potrafią jej rozbudzić, popatrzmy dłużej na gracza - konsumenta.

Pal licho, gdy pasywnym graczem jest osoba, która siada do zabawy z nowa drużyną, pierwszy raz bawi się w RPG, przymykamy oko, wyrobi się, nabierze pewności siebie to się zdynamizuje. Ale pasywny gracz to cecha charakteru, a nie szkolenia - są tacy w stałych drużynach, którzy grają już wiele lat.

Pasywny gracz nie bierze odpowiedzialności za wspólna zabawę, gdyż nic do niej nie daje od siebie, jednak po sesji chętnie ocenia, czy było fajnie, co mu się podobało, a co nie. Szkoda, że w opowieści uczestniczył tylko astralnie - jako gracz siedzący za stałem, nie jako bohater podejmujący decyzję. Równie dobrze, można było na jego miejscu postawić wieszak na parasole, sesja wyglądałaby tak samo.

Wielu jako główny powód pasywnego gracza wskazuje kiepską motywację, jaka daje Mistrz Gry, bądź sam system. Napisano już tomy technik o aktywizowaniu graczy.

Jedną z bardziej oklepanych jest porada dla Mistrza Gry: przygotuj dla każdego gracza element pod jego preferencje. Jeżeli wybrał wojownika, wrzuć trochę walki, jeżeli maga - daj trochę czarów, lowelasowi stwórz jakiś romans, itd. Zatem mamy gracza, który cały czas siedzi cicho, by raz na jakiś czas z wielką ochotą wziąć kości i porzucać na obrażenia. No sorry, ale to samo możemy zrobić bez niego, mając po prostu kartę dodatkowej postaci. Ba! Częstokroć pasywny gracz, gdy nakierujemy na niego reflektor, uczynimy go bohaterem sceny czy konfliktu, reaguje dość panicznie, pragnie jak najszybciej wycofać się ze swej roli, zrzucić obowiązek podjęcia decyzji , odgrywania, inicjowania nowych scen, na inna osobę.

Kolejnym rozwiązaniem jest wcześniejsze określanie preferencji, zawieranie kontraktu socjalnego, obszerna dyskusja z uczestnikami zabawy, czego oczekują od sesji, jakie sytuacje są godne ich zaangażowania, a jakich wolą unikać. Co nasz skrajnie pasywny gracz robi: albo "pasuje mi wszystko", albo w druga stronę - nie potrafi słowa wykrztusić o preferencjach, nawet językiem prostym jak cep. Powiedzenie "wolę walkę od intryg" to dla niego obszar niedostępny.

Dość ciekawym motywem aktywizowania jest mobilizowanie graczy poprzez mechanikę systemu. nagradzanie ich aktywności Doświadczeniem, kość dramy za fajną akcję. Bohaterowie mają haczyki w stylu swoich przekonań lub cech charakteru, które napędzają konflikty. U pasywnego gracza te reguły sobie, a muzom. Wszelkie bonusy biorą aktywni, a on siedzi i dopiero jak czuje presje pozostałych, podejmuje akcje, aby jak najszybciej presja ta znikła.

Dlaczego pasywni gracze grają? Czy kręci ich sama gra, czy po prostu mają wrażenie wspólnego uczestnictwa w spotkaniu towarzyskim? Są nieśmiali, czy raczej cieszy ich samo oglądanie wymyślonego świata z oczu jednego bohaterów, a ingerencje w ten świat uważa za mniej warte uwagi.

Tak, czy inaczej, nie przepadam za pasywnymi graczami, gdyż uważam, że nie szanują pozostałych uczestników zabawy. Kradną mój czas, poświęcony na przygotowanie sesji, hamują potencjał grupy bazujący na współpracy, współdziałaniu i wnoszeniu swojego zaangażowania w stworzenie fajniejszej zabawy.
Zastanów się, czy nie lepiej z dobrym kumplem, pasywnym graczem wyjść na piwo, zamiast zapraszać go na sesję RPG. A może pasywny gracz to ty?

Komentarze