Olej show, wybierz wesołe zespołowe RPGowanie!


Jest wyryty w kamieniu polskich oczekiwań graczy RPG, przewija się przez podcasty, bezustannie obecny w komentarzach i tematach w grupach FB. Pojawia się również na sesjach, które ostatnio intensywnie rozgrywam. Ciągnie się sentymentem i nostalgią z dni, w których obecne dinozaury przeżywały swoje złote lata RPG, ale jest też mocno obecny wśród początkujących i wkraczających w świat RPG nowych młodych graczy.

Potrzeba show. Przedstawienia. Uczestnictwa w nim, oglądania go, smakowania. Ta cała fasada ideologiczna, która każe Mistrzom Gry ćwiczyć przeponę i narrację, a graczom doskonalić swoje teatralne umiejętności aktorskie…


Show Mistrza Gry

Gracze w modelu show wymagają od Mistrza zabawiania ich, oczarowania:

  • Narracją, która będzie potrafiła wprowadzić ich w odpowiedni nastrój, pięknie namaluje scenę.

  • Przekonującym odgrywaniem NPCów: barwnym, że będą jak żywi ludzie, pokaże ich manieryzmy i różne sposoby mówienia. Sołtys będzie śmiesznie po chłopsku. zaciągał, a szlachcic Kislevski mówił z przaśnym ukraińskim miękkim akcentem.

  • Skonstruowaniem spójnej, pełnej zwrotów akcji i niespodzianek przygody. To ma być jak dobry film, z twistem na koniec. A gracz jak w kinie, ogląda to sobie i podziwia.

  • Charyzmatyczną kontrolą stołu: dobrym panowaniem nad graczami - dbaniem, by każdy mógł się wypowiedzieć i miał podobną ilość uwagi, temperowaniem zbyt głośnych i dominujących graczy i ośmielaniem tych cichszych i bardziej wycofanych. Pilnuje higieny za stołem, dba by nikt nie poczuł się urażony tematyką sesji i jego opisami.

  • Dobrą zachętą - zbudowaniem odpowiedniej motywacji, by gracze podjęli się wyzwania i zechcieli wziąć udział w przygodzie.

  • Eksperckim opanowaniem gry: świetną znajomością mechaniki, zasad gry i doskonałą wiedzą o settingu (najlepiej też dodatków).

  • Wspieraniem się akcesoriami: używaniem map, przygotowywaniem handoutów, listów, innymi klimatycznymi rekwizytami; puszczeniem w odpowiednim momencie pasującego podkładu muzycznego i pokazania ciekawych ilustracji pasujący idealnie do przygody.

A gracz jest jak krytyk, widz na przedstawieniu - przychodzi, gra i oceni każdy z tych aspektów. “Marek to świetnie opowiada, ale jego NPCe są takie drewniane” lub “Muszę zagrać jeszcze u celebryty Filodendrona, zobaczę jak go umiejscowić w moim prywatnym rankingu Mistrzów Gry.” Wielu Mistrzów Gry - tych charyzmatycznych reżyserów, świetnie się czuje w modelu show - sam miałem etap, w którym tam brylowałem pełen pewności siebie. Na szczęście poszedłem po rozum do głowy.

Wiecie, co w Show jest najgorsze i szkodliwe dla młodych graczy? Mistrzowie Gry modelu showmeństwa, sami mają względem siebie takie niebotyczne, wygórowane oczekiwania, że potrafią wpaść w wielki stres, gdy czują, że nie spełniają tych wymagań. Bezustannie też porównują się do innych - kto lepszy. A na jeszcze mnóstwo celebryckich podcastów i youtuberów podkręca tylko ten model - ich porady kręcą się właśnie wokół tego, jak lepiej snuć narrację, jak operować głosem, jak budować tempo opisu i podobne wygórowane filozofie. Jak robić lepsze przedstawienie.

Dziwicie się potem, że młodzi gracze boją się zaczynać? Nikt nie chce prowadzić? Całe drużyny szukają mistrzów gry. Nawet największy Mistrz Gry społeczny patus znajdzie tłum graczy (widać to na zbiórkach do sesji online, szczególnie maistreamowych), ponieważ taka jest dysproporcja między liczbą prowadzących a chętnymi do gry?

Show gracza

To druga strona modelu show: odgrywanie postaci. Model show wymaga od gracza jednej rzeczy - znakomitego odgrywania postaci, umiejętności aktorskich. I po tym rozpoznać dobrego gracza, że dba o takie aspekty swego bohatera jak:

  • Historia postaci - postać musi mieć ją sprecyzowaną, w końcu na jej podstawie budował się jej charakter i obecne motywacje. Stąd zwyczaj pisania wielostronicowych historii postaci, zanim rozpoczniemy sesje. Oczywiście Mistrz Gry też tego wymaga przed grą - to część modelu show.

  • Charakter i motywacja: wiemy, co pcha bohatera do działania, znamy jego ambicje i słabe strony. ma dobrze zarysowany wiarygodny charakter - widzimy jego słabości i mocne strony. Nie zainteresuje się wątkiem balu, gdyż w dzieciństwie miał traumę na podobnej imprezie, No chyba, że to karnawał wiedeńskiej cyganerii - gdyż wampiry porwały mu matkę na takim przedstawieniu i teraz jej rozpaczliwie szuka…Mistrz Gry powinien dostosować to w przygodzie, było przecież w historii…

  • Zna doskonale setting gry, szczególnie wszystkie aspekty dotyczące kolorytu i środowiska jej bohatera: zawołania swego rodu z suplementu szlacheckiego i opis krainy w dodatku o smokach, którą wymieniła w historii postaci…

  • Wspaniale odgrywa postać: oddaje duchowe rozterki, eksponuje manieryzmy postaci mówiąc z francuskim akcentem lub mało empatycznym głosem androida, dla klimatu wkłada binokle i stary surdut dziadka, układa piosenki dla swojej postaci, które śpiewa, gdy drużyna odpoczywa. Mistrz sceny, niedoceniony Edward Norton i druga Meryl Streep.
Co za katusze! Potem młodzi gracze oceniają się, czy są dobrzy czy nie, a Mistrzowie Gry oczekują od nich właśnie podobnego zachowania. W ostatnim czasie, prowadząc kilka kampanii zostałem strasznie zaskoczony, gdy gracze zaczęli mi dywagować na temat odgrywania swoich postaci - czy są spójne, czy ich motywacja jest zrozumiała i ogólnie doznałem małego wstrząsu, który uświadomił mi, że model show jest bardzo popularny wśród dużej części RPGowców. Niezależnie od wieku graczy. 


Zadaniem mistrza gry jest. by każdy gracz dobrze się bawił

W zakurzonych mentalnie tytułach RPG, koncepcyjnie ciągnących się z zeszłych epok i bardzo wolno adaptujących nowe rozwiązania, znajduje się pewien zapis, mocno wspierających model show. Chciałbym delikatnie i z kulturą go teraz omówić. Zazwyczaj zawarty jest we fragmencie o roli Mistrza Gry i przekazuje intencję: Zadaniem mistrza gry, jest aby każdy przy stole dobrze się bawił.


Oh, really?

Czyżby gracz to niepełnosprawny społecznie przygłup, który jak malutki 5-latek nie potrafi zadbać sam o to, by się dobrze bawić? A jak sesja jest chujowa, a Ty zawiedziony, to przecież wina Mistrza Gry - a nie gracza - bo stoi jak byk w tym popularnym na cały świat RPGu, że rolą Mistrza Gry jest zadbanie, aby każdy przy stole dobrze się bawił.

Nie dość, że Mistrz Gry poświęca czas na przygotowanie sesji, w czasie gry kontroluje setki nitek fabularnych, wątków, NPCów, to jeszcze musi dbać, by jego publiczność świetnie się bawiła:

  • Piotrusiowi - wojownikowi ma wrzucić scenę walki z martwiakami, jego klasowymi wrogami. Bo Piotruś jest ograniczony na tyle, że nie potrafi w fabule gry sprowokować sceny walki, tylko czeka sobie, aż się zacznie. To już? To ja wyciągam topór i popijając piwo Bugmana ryczę Aaaarrrghhh!” Mistrzu gry, pamiętaj Piotr lubi krwawe epickie opisy jak walczy i kosi wrogów, inaczej gorzej się bawi…

  • A Agata musi mieć scenę ,w której się wykaże manierami szlacheckimi - ale jak się pojawiają na sesji to czasem bierze w nich udział, a czasem nie - zależy od humoru, dnia i tego jak atrakcyjnie showman Mistrz Gry zachęci ją do tego… I pamiętajmy, żeby Agatę wyraźnie pytać co robi, bo jak nie zapytamy to potrafi onieśmielona siedzieć cicho dwie godziny. I wtedy źle się bawi.

  • Artur w zasadzie zawsze dobrze się bawi jak mu wychodzą dobrze testy - bo jak nie idą, to zaczyna marudzić, cichorzygać, mędzić. Rzucaj mu łatwych wrogów i niskie poziomy trudności - a będzie Pan Artur zadowolony.

Z takich zapisów rodzą się patologie showmeństwa. Mistrza Gry wodzireja, który jako Pan i Władca sesji, nie dość że odpowiada za scenariusz, przygodę, słucha uważnie graczy i łączy to wszystko w fikcji, to jeszcze odpowiada za fun za stołem.

Polecam cytat z gry Agon (parafrazuję): “Mistrzyni Konfliktów (taki termin na mistrza gry) - twoim zadaniem jest prowadzenie gry i rozstrzyganie konfliktów, a nie dbanie o dobrą zabawę za stołem. To zadanie graczy, by dobrze się bawić”. Powtórzę - To zadanie graczy, by dobrze się bawić.

Nie są warzywami na przedstawieniu teatralnym. Uczestniczą w sesji - i to głównie od nich zależy, czy na sesji będą się dobrze bawić, ponieważ mają znacznie większy wpływ na te aspekty gry, które powodują ich zadowolenie z gry:

  • Podejmują konkretne działania w fikcji, takie jakie uznają za ciekawe, interesujące dla ich postaci, ale też dla innych.

  • Odgrywają postać na sposób, który ich zadowala, jest zgodny z ich wizją i oczekiwaniami; Mistrz Gry za nich tego nie zrobi.

  • Swoim zachowaniem budują atmosferę za stołem: okazują otwartość innym graczom, chęć kooperacji, sympatię. To ich zasługa, a nie typka zwanego Mistrzem Gry.

  • Wspierają się w ramach gry i drużyny, pokonują razem wyzwania, grają kooperacyjnie. A może każdy sobie rzepkę skrobie i wychyla się tylko w swojej “scenie”: walka to krasnolud huzia, czary - to mag. To gracz ma na to wpływ, a to ogromna dużą część “dobrej zabawy”.

Reasumując - Mistrz Gry, którego zadaniem jest dbanie o to, by każdy się dobrze bawił to bezmyślnie powtarzany zapis starych RPGów, Ogarnięty gracz widząc go, uśmiecha się wiedząc, że projektant gry zasnął w starożytnej erze i nieśmiało czasem zerka spod kamienia, aby jakąś nową zasadę przekleić do kolejnego wydania pierdycji Zew Cthulhu, DDków, czy tam innego bestsellera. Ale ogólnie spuść tę zasadę do kibla kiepskiego designu - tam jej miejsce.

Olej show, wybierz wesołe zespołowe RPGowanie!

Oto prosta cudowna rada: olej show, zejdź z desek amfiteatru do zwykłej kanciapy, zedrzyj cekinowe szaty i odrzuć mikrofon wodzireja, wyciągnij kij z tyłka swych aktorskich oczekiwań, przekłuj balonik nobliwej rozrywki - RPG to tylko zabawa! Niewiele trzeba, by z pełnego stresów i tremy przedstawienia, zamienić je w wesołe miłe spotkanie, pełną fajnych RPgowych patentów zespołową grę.

Aby to się udało, zmień swoje nastawienie, podejście i zachowanie:

  • Siadasz do wesołej zespołowej gry, a nie do wysokiej kultury filmu i teatru. Model show skojarzeniowo gry RPG wynosi jako czynność nobliwą, pełną treści kulturowych, wręcz narracyjną alternatywę teatru. Niektórym bardzo to odpowiada. Chcesz zmiany - odrzuć takie myślenie - twoje hobby to zwykła zabawa, inny rodzaj planszówkowego Zombicide, komputerowego Wiedźmina lub narracyjnej Diuny: Wojny Rodów. Rozrywka, z zupełnie innymi zasadami niż tamte, kochasz ją jako swoje hobby, ale to tylko gra i fajna zabawa. Zaakceptowanie tego to pierwszy krok do porzucenia show.

  • To Ty odpowiadasz za swoją dobrą zabawę podczas sesji. Masz mnóstwo narzędzi i sposobów, do tego, które wymieniłem temat wyżej.

  • Angażuj się w interakcje ze światem. Zamiast oczekiwać od Mistrza Gry cudownej przygody, zaangażuj się w tę, która toczy się teraz. To od twojej interakcji ze światem i Twoich deklaracji zależy, czy fabuła skręci w ciekawym kierunku, czy poznacie ciekawych NPCów, czy nastąpi twist. Nic nie robiąc i czekając aż Mistrz Gry podrzuci “coś ciekawego” przygoda będzie nudna i to twoja wina, a nie Mistrza Gry. Bo co zrobiłeś, by twa postać zmieniła bieg wydarzeń w fikcji?

  • Odczaruj swego bohatera. Twój bohater to rekwizyt wyobraźni do wesołej gry, a nie rola filmowa, twoje alter ego lub awatar żywej postaci. Olej to, czego nie widać na sesji - historię, spójność, filozofowanie o charakterze. Nikogo nie obchodzi głębia twego bohatera - ważne jest tylko to, jak nim zagrasz podczas sesji. A graj tak, by było barwnie i ciekawie. Kreuj na poczekaniu swego bohatera i jego historię! Każde działanie swojej postaci, aby były zgodne z charakterem postaci - wytłumaczysz ad hoc i to w dwóch zdaniach. Zabijasz potwory - bo potwór zabił ci matkę. Ale tego czerwonego nie zabijesz - bo matka została zmieniona w potwora i ten ma jej smutne spojrzenie. Te fakty zmyślaj na miejscu, nie musisz mieć wcześniej historii do tego. Spłycasz postać? No to co? Wesoła zespołowa gra polega na lekkim podejściu do zabawy, szukaniu pretekstów do działania.

  • Traktuj Mistrza Gry, jak jednego z was. Nie bij mu oracyjnych pokłonów i podlizów, nie wspominaj przy każdej okazji jego łaski w rozdawaniu PDków, ani podkreślaj innym graczom jak zaraz może dowalić fabułą i jakim jest bogiem świata. Nie oczekuj, że będzie dzielił i rządził - to jeden z was, traktuj go jako gracza z nieco innymi uprawnieniami. Skoro jest jednym z was - wcale nie musi posiadać tych cudownych umiejętności, których nie posiadasz i ty - nie maluje pięknych opisów, ani nie odgrywa przekonująco NPCów, setting zna o tyle o ile, niektóre zasady zna świetnie, inne pobieżnie. Tak jak Ty.

  • Bądź serdeczny wobec współgraczy: dbaj o dobry nastrój przy stole. Nie marudź, gdy coś idzie nie po twojej myśli. Wchodź w interakcję z innymi graczami, pomagaj im, gdy sobie nie radzą z mechaniką, opisem, chwal za fajne pomysły, podziękuj za wspólną grę, przynieś chipsy i Pepsiaka, bądź pozytywny, a twój entuzjazm zarazi innych. I wtedy zabawa jest znacznie lepsza!

  • Nie oceniaj. Nie rób rankingów dobrych graczy i mistrzów gry, przynajmniej powstrzymaj się jawnie od tego. Nie wywieraj presji: nie wywracaj oczami, gdy współgracz myli się przy zastosowaniu mechaniki, nie okazuj niecierpliwości gdy nie potrafi się wysłowić. Nie ślij elaboratu feedbacku mistrzowi gry, że muzyki użył w złym miejscu, a strachu to on w ogóle nie potrafił wywołać. To twój kumpel, taki jak ty - masz uwagi, od razu pogadajcie o tym wspólnie ze wszystkimi.

  • Nie odgrywaj dupka: psychopaty, rasisty, infantylnego przygłupa, tajemniczego samotnika. Nie podejmuj intencjonalnie działań, które krzywdzą postaci innych graczy, nigdy też nie zasłaniaj się charakterem swej postaci. To tylko twoja figura, robi to co ty chcesz, nie jest żywą postacią. Unikaj działań przez pryzmat charakteru swojej postaci, które niszczy dobry nastrój przy stole.

  • Rozmawiasz z kumplami, nie z widownią: Mistrzu gry - gdy masz z czymś kłopot, śmiało poproś graczy o pomoc, to twoi przyjaciele a nie widownia. Chciałbyś aby dobry strzał z garłacza krasnoluda dodatkowo wprowadził jakieś zamieszanie w gospodzie, ale akurat masz pustkę w głowie - zapytaj kumpli , co to mogłoby być? Przerzucanie różnych rzeczy na graczy to ujma tylko dla showmana, kumpel robi to bez mrugnięcia. Zapomniałeś zasady - może jakiś gracz ją pamięta? Za cholerę wczoraj nie mogłem wymyślić fajnej nazwy dla wroga - gracz w trzy sekundy dał “Rozbryzgiwacz” i szczęśliwy poszliśmy dalej. Graj zespołowo, a będzie fajniej!

  • Komunikujesz się otwarcie. Gdy Ci coś przeszkadza, mówisz o tym teraz, przy całym zespole. Kwasy wywlekacie natychmiast. Nie po sesji, nie w cztery oczy. Jest sprawa - od razu o niej rozmawiajcie wszyscy za stołem, jak przyjaciele. Szukacie rozwiązań, jesteście wobec siebie serdeczni i otwarci na dyskusję. Mistrz gry niesłusznie dał modyfikator kumplowi, a tobie nie? Powiedz o tym, zaproponuj coś, co o tym sądzą inni? Mistrz Gry niech przełknie swoją dumę i posłucha, przecież nie chodzi o plucie mu w twarz, ani “podważanie autorytetu” tylko o normalne przeglądanie problemu. Może się wycofa, a może nie - ale szanujcie swoje zdania i rozmówców. W modelu show, był władcą decyzji, tutaj kumplem, z którym warto rozmawiać.

  • To Ty dbasz o swoją higienę gry: gdy masz problemy społeczne - idziesz do psychologa i pracujesz nad sobą - nie przerzucasz ich na współgraczy. Zanim siądziesz do stołu, upewnij się, że chcesz grać w to co zespół. Dbanie o swój komfort, samopoczucie i zdrowostan to twoje zadanie i obowiązek, a nie innych. W zespołowym graniu twoi kumple i kumpele będą lub powinni serdeczni, jak potrafią, ale nie oczekuj wiele więcej.

  • Dobre jest to, co was cieszy w grze. Zespołowa wesoła gra nie wyklucza wcale, że czasami włożysz cylinder i surdut dziadka, albo odgrywając fajnie zakręcisz akcentem, lub Mistrz Gry wyciągnie jakąś skórzaną tubę pełną własnoręcznie napisanych listów. To nawet świetnie! Podkręca zabawę, pokazuje zaangażowanie, daje wszystkim radochę, ubarwia nasze kanciapowe spotkanie. Ale nie jest obowiązkiem gracza ani mistrza gry, ani miernikiem niczyjej wartości.

  • Każdy system pozwala grać w wesołą zespołową grę: czy to mainstreamowe D&D i Warhammer, czy OSRy, Forbidden Landsy, czy jakieś piękne udziwnione indiasy. To wasze nastawienie, atmosfera za stołem i wzajemna komunikacja o tym decyduje, a nie tytuł.

Na pewno wielu z was dodałoby coś do tej listy: chętnie dopiszę, jak coś jeszcze uznacie za ważne.

Gorąco Cię namawiam na porzucenie modelu show. Podejdź bez kompleksów do swoich ograniczeń, wyjdź z wodzirejskiego wyścigu i rankingu szczurów i nie oczekuj, że ktoś będzie cię zabawiał. Zamiast tego wybierz wesołe zespołowe RPGowanie. Takie, w którym czujesz się swobodnie, ufasz innym za stołem, nie oceniasz nikogo, lecz dbasz o serdeczną atmosferę i by wasza sesja wypadła jak najlepiej w pozytywnej atmosferze.

Komentarze

  1. Bardzo fajne podsumowanie problemu :) dzięki za ten txt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Poruszyłeś bardzo ważny problem: odnoszenie własnych umiejętności jako gracz/MG przez osoby zaczynające przygodę z RPG do montowanych nagrań sesji rozgrywanych przez osoby, które siedzą w temacie od wielu lat. To trochę jak z nastolatkami, które popadają w kompleksy gdy widzą na okładach gazet wyfotoszopowane modelki. Nagrania sesji można wykorzystać po to, aby zobaczyć o czym jest dana gra i jak jej mechanika sprawdza się w praktyce lub ewentualnie jako inspirację, aby popróbować czegoś nowego - to tak jak młodzi chłopcy i ich piłkarscy idole - żaden z nich mając 8-10 lat nie będzie w stanie rozmontować defensywy drużyny przeciwnej i zakończyć okno efektownym trafieniem w okienko jako Ronaldo, ale z czasem nabierze doświadczenie i pewne rzeczy będą automatycznie wychodziły ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam odmienne zdanie. Tak jak piszesz tutaj to ja pamiętam grało się w podstawówce. Gry rpg były takimi GTA, Diablo czy Wiedźminem bez komputera. Potem jakość gier cRPG wystrzeliła w kosmos i sens takiej gry zmarł śmiercią naturalną.

    Obecnie w duchu tego co piszesz wydają się OSRy. Jak ktoś lubi to spoko. Nie można jednak twierdzić, że to bijące serce hobby jakim jest RPG.

    Ja dużo oglądam teraz sesji na YouTube i właśnie lubię ten wymiar show. Lubię Critical Role. Lubię Kanał Termosa. Lubię ten wymiar improwizowanego teatru telewizji. Jest to dla mnie spełnienie marzeń z dzieciństwa, kiedy po fajnej sesji mówiło się "Kurcze, gdyby tylko ktoś to nagrał to byłyby z tego przeżycia jak z fajnego filmu akcji!" MtN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam za bardzo czasu, żeby oglądać/słuchać kanałów erpegowych. Niemniej ostatnio przy okazji zbiórki na Glinę puściłem w tle nagranie przykładowej sesji i muszę stwierdzić, że nawet przyjemnie się tego słuchało. Natomiast problem, który wskazuje Furiath jest nieco inny - jak się początkujący MG/gracz nasłucha i naogląda takich sesji, gdzie stare wygi lecą z "improwizowanym teatrem telewizji" (swoją drogą pytanie na ile spontanicznym a na ile reżyserowanym?) to potem faktycznie może się im wydać, że nie nadają się do tego hobby.

      Usuń
  4. No taki trochę coachowski ten tekst, co nie? Ale... oh, jak bardzo się zgadzam! Muszę sobie to gdzieś zapisać, bo każde zdanie w punkt. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz