Z bagażem RPG w 2021

Bardzo ciekawy rok za mną - wszystko co przyniósł biorę w bagażu w 2021 rok. RPGowe doświadczenia i przemyślenia również. Te bliższe i dalsze. 


Przede wszystkim rok 2020 i Covid zmienił oblicze RPGowania. Przymusowo pchnął dużą część naszej wiary w kierunku sesji online. Roll, Discord aż się kurzą od ilości sesji! Nieważny system – te przejdą, miną, jedne stracą popularność, inne zyskują, ale 2020 rok już na zawsze zmieni nasze granie – nawet jak uporamy się z pandemią, granie przez sieć przestanie się kojarzyć z desperacją społecznych no-lifów, ale z przyjemnym spędzaniem czasu, krótkimi sesyjkami w miłym towarzystwie, rozwinięciem tradycyjnego grania. Granie online nabiera rozpędu! 
O ile większość poniższych sesji rozegrałem offline i długo trwało, zanim zdecydowałem się zagrać online, to już dzisiaj wiem, że zapewne obie te formy na stałe wejdą w moje rpgowanie. 

Conan 2d20

Era hyboryjska to jedno z moich ulubionych uniwersum, daję oczko wyżej wszystkiemu z Conanem w tytule 😉 Nowy Conan jest spoko, 2d20 to solidny silnik – mam miłe skojarzenia z Kronikami Mutantów. Trochę już jestem zmęczony systemami metawaluty (jako konceptem z ubiegłej dekady), ale bez marudzenia – całość daje radę! Chciałbym w Conana więcej zagrać jako gracz a nie prowadzący, wcielić się w jakiegoś barbarzyńcę czy łucznika i poczuć mrok Stygii. 

Cieszę się, że gra wychodzi po polsku, jakby nie było 400 stron przyjemniej czytać w ojczystym języku. Aha, dzięki Jaxa za tłumaczenie zasad na video, pomogło mi w kilku kwestiach! Przy okazji prywata conanowa, mam na zbyciu Players Guide (poza AL nie sprzedaje, bowiem zależy mi też na zbiórce dla Domu dziecka, pod który podpiąłem tę grę).

The Spire 

Udało mi się poprowadzić kilka sesji, system dla mnie obłędnie ilustrowany spójnym komiksowym stylem, dobrze wydany, świetnie napisany, jaram się! To gra narracyjna, zero symulowania fizyki świata, pełne nastawienie na fabułę i spiskowanie drowów przeciw wyniosłym aelfirom. 

Sercem mechaniki jest system obrażeń, świetne zdolności profesyjne, czytając czułem świeżość designu gry. Prowadziłem oficjalne przygody – były o czymś innym, niż gra obiecywała, ale jak tylko zdryfowałem w klimaty bardziej anarchistyczno-rewolucyjne, wyszło rewelacyjnie.

Cthulhu 

Jestem już znudzony Cthulhu, chyba się przejadłem tym klimatem, planszówkami i sesjami, a dodatkowo często Polacy wrzucają tutaj wszystko, co tylko leży blisko horroru. I chociaż wspominam świetne sesje w Cthulhu (jak choćby Stalingrad z lipca) to obecnie wymagam innej szkoły pisania gier – przede wszystkim przestania lać wody na rzecz zwięzłości i fajnych patentów (mechanicznych/ fabularnych). 

W podręczniku Cthulhu znajduję i lanie wody i mało patentów (chociaż powtórzenie rzutu w zamian za gorsze konsekwencje jest fajne).

D&D 5ed. 

Starter udało mi się poprowadzić, ale już jako gracz zadebiutowałem podwójnie – to mój pierwszy system, w który gram online. Roll20 jest dobrze przystosowany do tego tytułu. Zdążyłem już zginąć w Icewind Dale, teraz wziąłem artificera z Eberronu, zobaczymy. 

Pomimo świetnego mistrza gry, z trudem przekonuję się do tego tytułu - ma wiele elementów, które mnie irytują i gaszą mi zajawkę. Moim zdaniem najfajniejsza rzecz z całego systemu to system przewagi/ utrudnienia. Całą reszta to mnóstwo stuffu taktycznego/ skirmishowego, który niezbyt mnie w grach pociąga.  

Szacun za podręcznik Mistrza Gry, który w 80% jest o tym jak prowadzić sesję.  


Wampir 5 ed.

Gdy dla porównania wróciłem do starej Maskarady z lat 90-tych to niebo i ziemia. Tamten podręcznik jest ciągle dobrze napisany, ilustrowany i był dodatkowo wspierany popkulturą - ta mieszanka dawała inspiracyjnego kopa. Nowa edycja o grubości cegły niemiłosiernie przynudza, wręcz gasi wyobraźnię, zamiast ją rozpalać. Gdy już się z tym pogodziłem, zauważyłem, że 5 edycja lepiej umiejscawia postać gracza - wampira - w świecie gry, daje więcej zahaczek do konfliktów i gry (choćby koterie) i podaje również kilka całkiem fajnych trików narracyjnych. 

Nie grałem i chyba długo nie zagram - silnik gry duchem z ubiegłej dekady, świat Wampira przedtał mnie już kręcić.


Coriolis

Ledwie liźnięty, bardzo mi się podoba jako graczowi – lubię skojarzenia z islamem jak z wczesnych lat 90tych – gdy zamiast terroryzmu jawił się jako egzotyczna kultura, inspiracja religijno-obyczajowa. W podręczniku Coriolisa, czułem to. 

Podręcznik jest ładny, inspirujący, czytelny. Mechanika k6 Wolnej Ligi jest ok - ani nie pomaga, ani nie przeszkadza, jest na pewno szybko i łatwa. Chętnie zagrałbym więcej.  


MorkBorg 

No nie mogłem się powstrzymać, kupiłem. Tak, dla wydania i miłości do black metalu (choć zastanawiałem się także nad: Umlaut: Game of Metal

Sesja Kadu o plugawym szaleństwie wyszła nam groteskowo wybornie. Pośmialiśmy się. Zginąłem, ale dzięki generatorowi online w locie stworzyłem nową postać, wszystko było szybkie i mroczne. 

Dla mnie to jednostrzał. Nie wyobrażam sobie dłuższej kampanii w Mork Borg, powiedziałbym pass.


Mothership + Martwa Planeta  

Mnóstwo wspaniałych patentów! Nie ma certolenia się z bohaterami, ani mechanizmów ratunkowych. Moim zdaniem lepsza alternatywa dla Obcego. 

Żałuję, że przeczytałem również Planetę, bo zagranie w nią byłoby świetnym doświadczeniem. 


Warhammer 4 ed. 

Kurczę, gdyby nie gracze, rzuciłbym go już w trakcie tworzenia postaci i rozdysponowania PDków początkowych. Mocniej nie dało się tego skomplikować?!

Mnóstwo stanów, wielokrotnie nakładanych, kilka rodzajów punktów szczęścia, meczący rozwój postaci, no po prostu ciężar zasad + taktyczny ich wydźwięk spowodował, że to przestała być gra dla mnie. Wolę szybsze, prostsze i lepiej zaprojektowane mechanizmy. Stary Świat ciągle mnie rajcuje, może powinienem zagrać kilka fajnych sesji jako gracz i dać mu kolejną szansę? Czarno to widzę...  


Kult 

Niesamowici współgracze, co to była za sesja! Mroczne szaleństwo bez trzymanki. Bawiłem się świetnie i zgodnie z konwencją,  

A teraz głupia sprawa - kompletnie, ale to zupełnie nie pamiętam mechaniki! Kiedyś mógłbym to zwalić na alkohol, gdyby nie moja roczna abstynencja.

Na dłuższą metę przyznam się, że Kult to dla mnie za brudna tematyka, zbyt mocne klimaty, nie chcę ich ze względów higieny psychicznej.  Pan Roman jako diva-kanibal śni mi się do dzisiaj! ;) 


Apocalypse World 

Po grze miałem wrażenie, że ten tytuł  porządkuje i reguluje techniki improwizacji. 

Jeśli ktoś od dawna improwizuje, znajdzie tam zapewne podobne sposoby, które używał, a zostały wyraźnie nazwane (np. zegary). Dla osób, które chciałyby się nauczyć prowadzić swobodniej i w locie, ten silnik to jak pierwszy dobry samochód. Dla graczy zaś nauka, jak można wpływać na świat gry i częściej podejmować ważne decyzje dla sceny/ dalszej gry. 


InSpecters 

Wreszcie po latach zagrałem i bardzo się zdziwiłem. Miałem wyobrażenie o mechanizmie spotlightu jako bardzo kreatywnym dla fabuły, no takim współtworzącym i ingerującym w świat gry. A tutaj figa, i to zgodna z zasadami. W praktyce na sesji wspartej głębszą lekturą ta zasada okazała się mało znaczącą dekoracją. 

Na sesji bawiłem się fajnie, system do szuflady i zapomnienia.


Wiedźmin 


Akurat byłem strasznie napalony, gdyż w lutym 2020 skończyłem całą grę i dodatki na Nintendo Switch. Byłem zachwycony. Wiedźmin RPG, czemu nie?  

Kubeł zimnej wody. Ta gra duchem i literą designu jest żywcem wyciągnięta z ubiegłego wieku. W praktyce na sesji dziury od razu wyszły na wierzch, tak mechaniczne, jak fabularne. 

Na półkę - obok Wiedźmina: Gry Wyobraźni.



Shadow of the demon lord 

Ha! Nie grałem bezpośrednio, ale dwukrotnie byłem obserwatorem zmagań dwóch różnych drużyn i ich hekatomby. Pierwsza grupa zginęła w bodajże 20 minucie gry, zrobili kolejne postaci i znów ginęli jak muchy. Strasznie się śmiałem, widząc reakcję graczy. Drugiej grupie już szło lepiej, ale to była mordercza wyprawa.  


Numenera 


Czułem lekkie zagubienie podczas gry - mój bohater nie wiedział, co jest codzienną dekoracją świata, a co niezwykłością wartą uwagi. Gratulowałem sobie w duchu, że poszedłem z Klanarchią 2 ed. w stronę większego fantasy, niż takiej dziwacznej postapo. Zasady spoko.

Miałem jeszcze wrażenie - może to już kwestia sesji - że brakuje mi jakieś mocniejszej motywacji, sensu błąkania się po świecie. Nie za bardzo wiedziałem, po co to robię. W sumie chętnie bym jeszcze raz zagrał w ten tytuł w zupełnie innej dekoracji lub krainie tego świata.  


No i na końcu moja ukochana Klanarchia 2 edycja



Jaram się, bo zasady ma zapięte niemal na ostatni guzik które praktyce hulały nam na sesjach, aż miło! Udało nam się złożyć draft z gołymi zasadami, tak że mogłem wreszcie zaprosić ludzi do szerszych testów. Gdy złożymy to już docelowo, uzupełniając zasady o elementy filmowości to już będzie czad! 

Nie ukrywam, że najdłużej trwa praca składu z doskoku.   

Dodatkowo napisałem przygodę, która znajdzie się w starterze (albo w podręczniku). Teraz testujemy ją, ilustrujemy i dorysowujemy wprowadzający komiks. 

Serce mi rośnie, micha się cieszy, gdy widzę Tsara z Karpiem jak dzisiaj przygotowują na rolla20 nakładkę do prowadzenia sesji Klanarchii online. Dzięki! 


Co mi chodzi po głowie na 2021? 

Ciekawa sprawa - gdy poczytywałem grę R. Howitta (twórcy the Spire) Goblin Quest znalazłem fragmenty napisane przez Robina D. Lawsa (elfi zabójca ninja, który nie rozróżnia goblinów od hobgoblinów, dobry patent!). A ten z kolej...

...skojarzył mi się z Esoterrorist i tak po sznurku dobrnąłem do All flash must be eaten. Georga Vasilakosa.  I pamiętam, że chciałem w to zagrać, a potem zapomniałem o tej grze. Chyba kupię All Flesh,.. ale tego pierwszego nie konwertowanego na d20. 

Tak, w to chętnie zagram/ poprowadzę.



Zastanawiam się nad Dread, ale ten mechanizm Jengi trochę mnie odrzuca.

Nibiru – kupiłem parę miesięcy temu, nie wiem, co myśleć, mechanika wydaje się szczątkowa. Chętnie zagram jako gracz.

Nowoklony eksploracyjne w stylu np. Forbidden Lands – kompletnie mnie nie ciągną.

Mutant Year Zero – podobnie do Nibiru, kupiłem, wydaje mi się ciekawe, silnik jak Coriolis. Chętnie zagram

Vaesen  

Nie ziębi mnie, ani nie grzeje, choć podręcznik jest przepiękny. Prawie na pewno kupię go, może postawię go obok wazy przy oknie ;) 

Jawi mi się trochę jak Dark Soulsy – potyczka z napakowanym wyjątkowym bossem, albo jako modernistyczne podejście do potworów typu Wilkołak atakuje, bo jego terytorium wypierają ludzie i nowa elektrownia. 

Zagram, zobaczę. 

Soulbound


Wydaje mi się, że poza logotypem na okładce wiązanie go z Warhammerem to tylko brandowy i marketingowy trick. Ta gra nie ma nic wspólnego z Warhammerem jaki znamy, ani jego światem. 

Jeżeli zresetować oczekiwania, oderwać się od marki Warhammera i podejść do tego jak do niezależnej gry fantasy, może być bardzo ciekawy. Chętnie spróbuję.


Komentarze

  1. Soulbound to najlepszy warhammer jaki kiedykolwiek wydano, gameplayowo może 3ed WFRPG się zbliża tylko. Mechanika Jengi w Dread bardzo fajnie buduje napięcie i tworzy dylematy przy podchodzeniu do testów.

    OdpowiedzUsuń
  2. To może załóż kanał na YouTube, nagrywaj sesje online i puszczaj tam. Fajnie byłoby zobaczyć mrocznego papieża polskiego rpg w akcji. Jebnąłbyś możliwość wspierania finansowego i poszłoby na ten dom dziecka czy inne. Klanarchię 2ed byś przy okazji przedstawiał w trakcie dopieszczania - taki "dziennik designera" na żywo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz