Cały nakład wyprzedany! Alleluja i bestseller!



Jeszcze parę lat temu, druga edycja Dzikich Pól w dwa miesiące została wyprzedana w liczbie 800 egzemplarzy. W międzyczasie ISA w latach 2002 – 2005 ISA sprzedała miażdżącą dzisiaj ilość 84 859 egzemplarzy (w tym 28 735 zsumowanych sztuk podstawowego trójksięgu). jak to wygląda dzisiaj? Autorzy Armii Apokalipsy ogłaszają z dumą na forum, że cały nakład poszedł jak ciepłe bułeczki w przedsprzedaży. Dokładnie 100 sztuk. Edycja limitowana The Shadow of Yesterday w liczbie 250 egzemplarzy, sprzedana w całości. A Klanarchia, a Wolsung, Warhammer, Zew Cthulhu? Werble biją, trąby grają, kolejny sukces biznesowy polskiej sceny? Czy też porażka? Jak wygląda rynek? 
Zauważyłem, że nic tak nie nakręca roleplayowego fandomu, jak angażowanie się w dysputy na temat branży, wielkości rynku, strategii wydawniczych, analiz rynkowych. W takich flejmach zawsze nieprofesjonalny wydawca albo autor może dowiedzieć się, gdzie i co spierdolił,  otrzyma garść cennych uwag na temat strategii wydawniczej, ustawienia struktury kosztów, czy porad w zakresie marketingu i PRu. Bardzo lubię lekturę takich wątków, dlatego sam dzisiaj zacznę podobny, a co!



Obok dane z 2005 roku o sprzedaży i nakładzie D&D 3,5 udostępnione w komentarzu podczas flejmu na Polterze pt.D&D Ablem gier fabularnych? (to były czasy, poczytajcie sobie, kto tam bierze udział!).
Skorzystam z okazji, że miesiąc temu Allegro udostępniło swoim użytkownikom serwis statystyki.allegro.pl, w którym za drobnym abonamentem możemy analizować całe kategorie. Przez ostatnie lata Allegro mocno zmieniło charakter i obecnie sprzedają tam głównie przedsiębiorcy, rzeczy nowe, po stałych cenach. Analizy wskazują, że Allegro odpowiada za więcej niż 50% polskiego e-commerce, co daje mu pozycję współtwórcy trendów i aktywnego czynnika regulacji rynku, a nie tylko biorcy i obserwatora. Oznacza to też, że jeśli na Allegro sprzedało się 1000 sztuk tomiku wierszy, to sprzedaż tomiku przez Internet wynosi około 2000 sztuk. Od analizy tego źródła przedsiębiorcy zaczynają szacować opłacalność potencjalnego biznesu w Polsce lub szukają okazji do wejścia w rynek.

Pamiętamy jednak, że statystyka lubi się rozłazić w przypadku zbyt małej próby – może to zachwiać zbyt pochopnymi analizami, ale prawie nigdy nie wpływa znacząco na analizę rynku. Jak dane z największego polskiego pasażu e-commerce mają się do offline? W przypadku RPGów musimy się posiłkować innymi danymi, lub zależnościami, np. sprzedanych podręczników w offline i online. A ta wygląda tak (bazuję na Klanarchii i kilku innych znajomych źródłach), że  internetowy kanał dystrybucji odpowiada mniej więcej tyle samo sprzedanych sztuk, co offline. Odkąd uciekliśmy z Empików, duże rozbieżności tutaj zanikły. Dość nudzenia, do rzeczy.
A zatem loguję się i mam dostęp do danych o sprzedaży wszystkich kategorii i podkategorii Allegro. Wszystkie dane wziąłem z zakresu od 1 czerwca 2012 roku (to najwcześniejsza dostępna data) do 31 marca 2013 roku. We wszystkich danych analizowałem tylko liczbę sprzedanych sztuk (olałem liczbę wystawionych i niesprzedanych oraz liczbę ofert i wskaźnik konwersji). Co z nich wynika w kontekście naszego hobby?

Na początku chciałem się dowiedzieć, jak duzi jesteśmy w porównaniu do innych kategorii. Podstawową daną jest liczba sprzedanych sztuk RPGów, dodatków do nich, akcesoriów jak kostki czy sakiewki w porównaniu do innych kategorii. Patrzcie i płaczcie.
Dane łatwiej prezentuje się w formie procentowej, w liczbach bezwzględnych RPGi to totalny grajdołek, kartoflisko w krainie pasterzy i kraina Patalonków. Chcielibyśmy być przynajmniej Fraglesami wśród Gorgów, a przypadła nam rola Doozersów. Jako rynek, praktycznie szorujemy brzuchem po dnie. Sprzedaż jest tak niska, że praktycznie bez wsparcia innych segmentów (np. planszówki) nie ma szans na opłacalność. Takie właśnie komputerowe RPGi, ciągle wzorujące się na papierowych, a także planszówki sprzedają się 40 razy lepiej od papierowych RPGów. Dane sprzedażowe D&D sprzed dekady są dziesięciokrotnie lepsze od danych obecnych. Rynkowo oznacza to brak świeżej krwi, kurczenie się segmentu i zastój. A także brak wydania u nas ogólnoświatowego, wielkiego hitu, który poruszyłby tysiące graczy. 


Odnośnie tytułów, to w mainstreamie jest tylko Warhammer i D&D, choć jak przewertujemy kategorię Pozostałe, mamy tam dużo Neuroshimy i masę staroci.
Co ciekawe, RPGi na Allegro są totalnie oderwane od globalnych tendencji rynkowych:
  • są nieczułe na grudniowy wzrost świąteczny (w książkach i planszówkach sprzedaż rośnie o ok. 150%, trochę słabiej w cRPG);
  • nie widać tendencji premier (a porównajcie np. z PCtami i Diablo III). Choć  ostatnim czasie premier mieliśmy niewiele (np. Afterbomb, Armie Apokalipsy) to jednak, gdzieś te wyprzedaże się odbyły.
To niewesołe informacje – skoro główny polski marketplace nie odczuł tak mocnych trendów, oznacza, że musiały wystąpić gdzie indziej. A to wyraźnie pokazuje, że polski rynek dla RPGów limituje się do bardzo małego, zamkniętego kręgu. Premiery RPGów nie wykraczają nigdy poza te środowisko, a bazowa sprzedaż RPGów musi ograniczać się do ledwie kilku kanałów:

  • własnego sklepiku przywydawniczego. Hurra, zeszło 100 sztuk, pełen sukces!
  • sklepów offline jak np. sieć BARD. Hura, zeszło w całym kraju 100 sztuk, pełen sukces!
  • paru mikrusów typu sklep kolegi RPGOwco-planszówkowca. Hura, zeszło 10 sztuk, bestseller!
  • Rebela, który moim zdaniem ogniskuje środowisko i wyznacza sprzedaż RPGów.   
  • Czujecie klimat, jeden sklep, trzyma całą branżę?!  A patrząc na wolumen sprzedaży planszówek to gry fabularne w asortymencie Rebela to chyba ukłon w stronę fandomu, lub ciułanie na drobnicy. Tak, czy inaczej gdyby Rebel zrezygnował ze sprzedaży RPGów, dla naszego mikroryneczku byłby to wielki cios.
Wogóle, jak spojrzeć na losy Grzegorza Szulca, ekipy od Dzikich Pól, Copernicusa, Portal, Gramela, Darkena, Kuźni i Menhira to rynek podaży RPG w Polsce to wyłącznie model pasjonatów topiących kasę. Gdy pasjonat poczuje się wypalony lub znudzony,   gracze zostaną odcięci od tytułów i dystrybucji. Wydawca, który jeździ po konwentach i sprzedaje RPGa (bo może zejdzie 20 sztuk, co przy tak nędznych sumarycznie wartościach robi dużą różnicę) nie robi biznesu, tylko bawi się we własne hobby. Koszty wyjazdu, noclegu, piwa, żarcia nigdy nie zbilansują zysku z tych kilkudziesięciu sprzedanych egzemplarzy.

 
Zabawiłem się szalenie i zliczyłem komentarze pod niektórymi tytułami w Rebelu. Ich liczba wyznacza nam minimalną szacowaną sprzedaż (która może być kilkukrotnie wyższa). Weźmy pod uwagę, że systemy kontrowersyjne, mogą w myśl flejmów nabijać więcej komentarzy, gdyż ich hejterzy i fanboje czują się mocniej zobligowani, aby zaznaczyć, ze coś jest chujowe/zajebiste, jednak i tak pokaże nam jakieś proporcje i moc zainteresowania daną linią wydawniczą. 

Z zestawienia obok wolno nam wysunąć tylko jeden dość banalny wniosek – wielka trójca to Neuroshima, Warhammer i D&D. Nie ryzykowałbym porównań ilościowych, ponieważ szacunki opierające się na komentarzach są mocno niedokładne, uwzględnia bowiem okres, w którym RPGi były dostępne również w Empiku oraz pamiętam, że niegdyś w Rebelu w komentarzach udzielały się osoby, które nabyły tytuł poza tym sklepem. Wydaje mi się, że mocnym punktem zwrotnym były lata 2008 - 2009. Rok 2008 znany jako rok totalnej posuchy w polskim świecie RPG, z Empiku RPGi znikają na dobre (pomimo sprostowania w newsie, Empik się wycofał),  Copernicus Corporation przestaje wydawać Warhammera, a po polsku ukazuje się tylko jeden tytuł. W roku 2009, nastąpił też wysyp nowych tytułów, a stare zaczęły przynależeć do prastarej gwardii (Cyberpunkt, Warhammer, D&D 3,5). Pojawiają się za to nowi wydawcy, którzy mieszają w scenie RPGowej (np. Kuźnia z najdłużej oczekiwaną grą RPG w Polsce, Ramel aktywizuje się w fandomie, Copernicus wydaje Klanarchię). 

Gdy przyjmiemy rok 2009 jako cezus pewnej epoki, ranking wygląda już inaczej:





Te zestawienie jest już ciekawsze, gdyż okazuje się, że po 2009 zanika wyraźny lider, a średnia liczba opinii leci mocno w dół. Nawet Neuroshima nie poraża. Wyraźnie widać, że systemy cieszące się największą popularnością, to te, które posiadają aktywne linię wydawnicze i dodatki. Tani, mały dodatek, może podkręcić kondycję wydawnictwa. Popatrzcie na wielość dodatków do Neuro, SWEXa lub Wolsunga - taktyka roju wygląda na skuteczniejszą od taktyki nWODuponieważ generuje mniejsze koszty. Bardzo mocno trzyma się osamotniona Klanarchia (ciekawie, jakby trzasnąć tak z 10 dodatków 50stronicowych i czarno-białych), prawie dorównująca liczbą popularności całej linii SWEXa. Za to D&D 4.0 praktycznie w Polsce nie istnieje, totalna wtopa wydawnicza i pieniądze wyrzucone w błoto.




Wracam do statystyk Allegro. Komu się wydaje, że obcojęzyczne podręczniki mogą być popularne, ten buja w obłokach. Anglojęzyczne RPGi w Polsce sprzedają się śladowo i to przeczy rzucanym gdzieś na forach twierdzeniom, że z uwagi na mizerność oferty popyt jest zaspokajany pozycjami anglojęzycznymi. Tylko polskojęzyczne ma szanse w Polsce zaistnieć i basta. Taka tendencja jest powszechna, gdyby Niemcowi lub Francuzowi przyszło czytać anglojęzyczny system, kazaliby puknąć się w czoło. Podział wygląda, jak widzicie obok. 



Podsumowanie

Patrząc na dzisiejsze poletko RPG przez pryzmat liczb, mam wrażenie, że w ciągu ostatnich 20 lat weszliśmy do niszy piszących wiersze grafomanów, którzy nadzieję pokładają w selfpublishingu tudzież kolega koledze tomik wierszy wyda. Oceniając po sprzedaży i nakładach jest znacznie gorzej, niż 10 lat temu. Internet, pdfy, anglojęzyczna oferta, nie rekompensują słabości rynku, nie rozbudzają potrzeby, lecz tylko zaspokajają i tak słaby popyt. Brakuje czynnika, tytułu, mody, wzbudzającego pożądanie na jakiś tytuł RPGa tak mocno, że warto uruchomić całą linię wydawniczą i zwiększyć ilość kanałów dystrybucji.

Klucze: rpg, rynek, analiza, nakład, sprzedaż, D&D, Klanarchia, opinie, komentarze, rebel, allegro

Komentarze

  1. To najsmutniejsza rzecz, jaką czytałem od dawna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Allegro to jednak rynek wtórny w znacznej mierze, zwłaszcza w odniesieniu do erpegów. W przypadku podręczników zagranicznych widać to bardzo dobrze, bo te 7% to jakieś odrzuty od globalnej skali kupowania na Amazonach, Ebejcach czy nawet w Rebelu, statystyka statystyką, a Paralaktyczny na pewno walnie spory komentarz odnośnie metody ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super materiał. Powiem po raz kolejny, jak zwykle na tym blogu. Dzięki za analizę. Kto następny będzie coś badał? I co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja - wpływ Jesiennej Gawędy oraz analiz Furiatha na wzrost samobójstw wśród polskich erpegowców ;)

      Usuń
  4. Kto mial kupic sobie podrecznik od RPGa ten kupil. Nie widzialem mlodej osoby zainteresowanej RPG od czasu gdy sam bylem mlody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takich widziałem, ale generalnie masz rację. Jeden podręcznik wystarczy na całe życie :]

      Usuń
  5. Robotica się dobrze sprzedała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czego to wnioskujesz? Wyprzedawanie podręczników za ułamek ceny nie sugerowało, że dobrze się sprzedała.

      Usuń
    2. tROL pisał że zeszła :>

      Usuń
    3. Ale nie wiemy, w jakim nakładzie.

      Usuń
    4. pisał, bodajże że wyprzedaje ostatnie sztuki, ale czy nie kłamał tego nie wiemy. Coś mi się obiło że nakład Robola to było 1000 sztuk.

      Usuń
    5. Wywiad z Rafałem Olszakiem - http://vimeo.com/15692488 (październik 2010)

      8:30-8:40 - Rafał podaje nakład i sprzedaż (nakład 1000, sprzedaż do października 2010 roku to 200 sztuk)

      Usuń
    6. Nie zapominajmy o nakładzie z CDA.

      Usuń
    7. I darmowych PDFach. Oczywiście.

      Usuń
  6. Moim zdaniem gracze i potencjał jest. Ludzie grają, ale nie kupują bo mogą ściągnąć podręcznik z Chomika. U mnie w drużynie podręczniki kupuję tylko JA. Reszta pożycza. Dzięki temu, CDP odpalił sprzedaż podręczników moja drużyna kupiła sobie pdfa z Afterbomb. Gdzie tu ma być sprzedaż?

    Dodatkowo ludzie ostro ciągle ciupią w klasyki. Wielu graczy od lat nie kupiło nic do WFRP, a giercują ostro.

    Fandom jest zamknięty i zwykli ludzie nie interesują się grami RPG. Kojarzona są one z Nerdostwem. Gdyby w RPG grała Iga Wyrwał to by zainteresowanie było. Khaki próbuje promować gry, ale większą uwagę musi skupiać na prowadzeniu własnego biznesu. Nikt chyba jeszcze nie podszedł do naszego rynku profesjonalnie, z kampanią medialną, pokazami na popularnych imprezach, promocjami w Empikach i Galeriach Handlowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nikt nie podejdzie bo to nie ma sensu - utopiona kasa w błoto.
      Ludzie przejdą popatrzą jak na idiotów a jedna osoba na 1000 się zainteresuje, taka smutna prawda. Boomu jak na planszówki nie będzie bo RPG to dużo bardziej wymagające hobby na wejściu.

      Usuń
    2. ISA podeszła, dzięki czemu sprzedała - dane z 2006 roku mówiły o łącznej sprzedaży przekraczającej 100 000 podręczników D&D (Furiath wrzucił liczby z 2005 r.).

      Zwykli ludzie interesują się RPG, tak jak interesują się innymi rzeczami. Są hobby mniej i bardziej niszowe.

      Usuń
    3. Tyle że D&D to o tyle specyficzny system, że nie wiem czy nie dzielić tych wyników na 2 albo na 3.. z wiadomych względów ;)

      Usuń
  7. Jeszcze jedno dodam.

    Poczekajmy na planszówkę o Wiedźminie. A później poczekajmy, aż w końcu zaryzykują i wypuszczą papierowego RPGa np. Cyberpunka 2077 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, ale ja to widzę jako dodatek, egzotyczną ciekawostkę, i bonus dla nerdów.
      Tak jak teraz te puzzle do Wiedźmina 2.
      Na pewno nie będzie mega kampanii i szału. Po prostu nie ma zbytu. A firma nie będzie ładować setek tysięcy złotych, żeby uświadomić pare tysięcy potencjalnych klientów że jest coś takiego jak papierowe RPG.Bo jaki będzie miała z tego zysk? Parenaście-dziesiąt zdechłych tysięcy złotych? I jaki wychodzi bilans? ;)

      Szału nie będzie, przypomina mi się Robotica w CDA bo też było nie było styk tRPG z cRPG.
      Co z tego że 80 tysięcy płytek skoro na forum 90% osób pisało: "łeee co to za gówno, jak w to grać, trzeba mieć jakichś kolegów? kostki? przeczytać 300 stron?! i jeszcze umawiać się na kilka godzin siedzenia przy stole? No chyba was pogięło. Dalibyście lepiej jakiegoś FPSa"

      Usuń
    2. Hyhy, niestety Piastunie. CP2077 na bank w papierze nie wyjdzie, choćby się Wieśmin na pniu rozchodził. Ale za to na CP2020 umówiłem się z kumplami za siedem lat, jak będziesz miał chęć to zapraszam;)

      Usuń
    3. @Piastun

      Zadałem to pytanie już kilka razy, więc zadam i Tobie: dlaczego RPG miałoby się interesować więcej osób? Jaki miałby być tego cel? Dlaczego ludzie mieliby bawić się w coś, co ich najwyraźniej nie interesuje, inaczej już by się w to bawili?

      Usuń
    4. Wydaje mi się, że RPG jest szalenie interesującą formą rozrywki. Ludzie, z którymi gram sięgnęli po tą formę spędzania czasu naście lat temu i wciąż grają. Mają dostęp do komputerów, książek, alkoholu, sportu itd. a jednak znajdują czas, żeby grać w RPG. Bo jak już się tego skosztuje to RPG wciąga na lata. Jest to dobra forma rozrywki i ma wielki atut - każda sesja jest inna i niepowtarzalna.

      Ciężko jest zacząć samemu. RPGów nie ma w Empikach, mediach itd. Jak taki biedny człowiek ma trafić na tą formę rozrywki?

      Wielu powtarza, że świat gna do przodu, nie ma czasu sesję itd. Gówno prawda. Większość ludzi marnuje swój czas gapiąc się w ekran monitora, przeklikuje kolejne strony Kwejków, ślęczy non stop na Facebooku choć nic się tam nie dzieje. Akurat w bieg świata i ogólną gonitwę nie wierzę. Wierzę natomiast w wielkie lenistwo ludzi :)

      Mam w pracy koleżankę, która gdy dowiedziała się, że gram w RPG i się tym zajmuję powiedziała: "Wiem o co chodzi. Kumple na studiach w to grali. Muszę kiedyś tego spróbować, bo jak opowiadali jak to wygląda wydaje mi się to zajebiste".

      Usuń
    5. Szalenie interesująca - dla Ciebie, dla mnie i paru innych osób. :) Znam sporo ludzi, którzy w RPG kiedyś zagrali albo wiedzą, o co chodzi, ale nie grają - wolą konsole, picie lub inne formy rozrywki. Oczywiście jest też w druga stronę (kumpel chciałby więcej pograć, zawsze chciał i wreszcie miał okazję), ale to jest raczej mniejszość. RPG jest fajne, zajmujące i ciekawe, lecz wyłącznie dla tych, którzy znajdują je fajnym, zajmującym i ciekawym.

      Jak ma ktoś trafić? RPG to głownie fantastyka. Trudno nie trafić na RPG, jeśli interesujesz się fantastyką. Jeśli się nie interesujesz, to i tak wątpliwe, żebyś zagrał - nie znam, poza jednym przypadkiem, grających, którzy w fantastyce nie siedzą mniej lub bardziej. Choć pozostaje zawsze kwestia graczy komputerowych siadających do papierowych RPG - dlaczego to robią, jeśli fantastyka jako gatunek ich nie interesuje. :)

      Obecność RPG w Empikach czy mediach jako takich ma moim zdaniem znikomy lub żaden wpływ na popularność - zauważ, że rozkwit RPG w PL odbył się bez udziału stacjonarnych księgarń, były tylko sklepy branżowe i wysyłka. Brak gier w księgarniach to raczej oznaka, że nikogo tam nie interesowały, a nie przyczyna małego zainteresowania tematem.

      Usuń
    6. Ludzie niezainteresowani fantastyką wiedza o RPG, wielu z nich kiedyś grało, ale nie robią tego dzisiaj. Tak mi się przynajmniej wydaje, jak przypominam sobie znajomych ze studiów. To skłania mnie raczej do myślenia, że to nie w promocji czy dostępności tkwi szkopuł, ale w konkurencji innych form spędzania wolnego czasu, które są mniej wymagające, bardziej sensualne i na dodatek angażują marketingiem.

      Usuń
    7. Mam podobne odczucia co Seji.

      Usuń
  8. W REBEL.pl nie ma i nigdy nie było ograniczenia komentowania tylko przez osoby, które kupiły. Zawsze można wystawić komentarz - ale tylko osoby, które kupiły mogą wystawić ocenę oraz ich komentarze mają czerwone ramki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uszczegółowienie, ingeruję już w tekst, aby nie dezinformować. Czyli oceny mogą dać tylko Ci, którzy kupili.

      Usuń
  9. Odbieram ten artykuł dość... Pozytywnie!
    Jakieś pół roku temu sam dociekałem jaki jest realny w Polsce obrót podręcznikami na bazie m.in. obserwowania allegro, sklepików, przeglądania blogów etc. i moje wnioski były o wiele, wiele bardziej pesymistyczne... Jednak były też o wiele, wiele bardziej amatorskie i ogólnikowe, więc odbieram wpis jako pozytywny :>

    W Polsce RPG staje się niszową i od dawna jest niemodną rozrywką (anty-modną?). Nawet jeśli są młodzi ludzie zainteresowani tym hobby, to nie ma centralnego medium ("kiedyś był MIM"), które by ich przyciągnęło, a zdecentralizowanie i forma portali w internecie jest często odpychająca.

    Dodatkowo Polacy to jednak jedni z większych piratów w UE (wyobrażacie sobie chomikuj.pl np. w Wielkiej Brytanii? :>). Większość podręczników na naszych sesjach to jednak wydrukowane i zbindowane pdfy. Po co kupować podręcznik w jakimś cudnym wydaniu za prawie 100 zł, jeśli... Można go wydrukować i zbindować za 16 zł? Oszczędność > Estetyka.

    Teraz powinienem napisać jakąś złotą myśl, jakieś lekarstwo, czy rozwiązanie na to... Ale takiej nie mam. Oto przykład wypowiedzi bez morału. :> Tadam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Selekos, a nie uważasz że skoro (jak często się podkreśla) w światku nie ma świeżej krwi, zatem przeciętnego pasjonata zwyczajnie stać na podręcznik? Nie wiem, może mówię tylko za siebie ale nie chciałoby mi się pałować w drukowanie i bindowanie w beznadziejnej jakości skoro mogę dorzucić kilkanaście/dziesiąt zeta więcej i mieć to samo elegancko wydane i w kolorze. Ostatnią rzeczą jaką się u mnie bindowało były Dzikie Pola, by najmniej nie z powodu oszczędności, obawiam się że takich wapniaków jak ja jest w światku więcej.

      Usuń
    2. @Selekos

      To RPG było kiedyś nieniszowe i modne? :>

      Usuń
    3. @ Kuzz

      "Stare wapniaki" raczej nie kupują RPGów, mają rodziny, dzieci i mało czasu na poznawanie nowych systemów. Jak RPGują, to w coś co znają i przypomina im "dobre, stare czasy". A kasę wolą wydać na coś bardziej związanego z życiem codziennym, albo na nową, fajną gierkę na Steamie.


      @ Seji

      Takie mi się wydawało w 2001 roku, gdy graczy było jak grzybów po deszczu. :> Jednak może to młodzieńcze omamy.

      Usuń
    4. @Selekos

      Dla mnie wciąż jest dużo graczy - na oko. Raczej więcej, niż w 2001, a nie rozglądam się jakoś specjalnie. :)

      Usuń
    5. @Selekos
      Wapniaków z dziećmi których znam uraziłyby twoje słowa ;) Poza z jednej strony mówisz że fani nie mają kasy (ludzie młodzi) z drugiej że hobby zamiera (przetrzebienie - średnia wieku w górę) - nie sądzisz że to trochę sprzeczne?

      Usuń
    6. @ Kuzz

      Jedno nie wyklucza drugiego. :> Jest coraz mniej nowych (średnia wieku w górę), a jak są to nie mają kasy, albo szybko przeskakują na poboczne hobby(bitewniaki, planszówki). Natomiast wapniaki nie mają chęci. Do tego część z "weteranów" siedzi w "fandomie", gdyż mają "renomę" i szkoda im taki naturalny antydepresant odstawiać, chociaż już nie tworzą, czy nie robią nic konstruktywnego- są zwykle przez to niemili i plujący jadem (on coś wymyślił, eat him!).

      - Oczywiście to wszystko tylko i wyłącznie moje odczucia, oraz zdanio-wywody i mogę się mylić, co byłoby bardzo fajne.

      Usuń
  10. Otóż moim zdaniem, piractwo nie ma tutaj wiele do rzeczy. Nic nie pomoże również kasiasta promocja - pochłonie masę kosztów, które nigdy się nie zwrócą. Klanarchia w ramach promocji i patronatu wynegocjonowała z Onetem masę bannerów na ich podstronach (technologie, gry, itd.) reklamujące ten system. Konwersja była żadna.

    Jest nas niewielu, mały target, by zwróciły się zagrywki promocyjne. One kosztują, i to dużo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie się wydaje, że to nie kwestia promocji, a raczej zmian w kulturze spędzania czasu wolnego. Nie rozwinę tej myśli w tej chwili, ale taką mam intuicję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz Furiath zrobił to za Ciebie ;)

      http://furiath.blogspot.com/2011/02/casual-rpg.html

      Usuń
  12. Odnośnie anglojęzycznych podręczników to obawiam się, że chomik i inne terrenty oraz oczywiście legalne pdfy mocno wpływają na ilość sprzedanych podręczników w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak w temacie, Galmadrin właśnie się pochwalił sprzedażą ponad 1000 sztuk podstawki do Zewu Cthulhu: https://www.facebook.com/Galmadrin/posts/561476173873588

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś D&D wcisnęło swoje 100 tysięcy sprzedanych sztuk. To właśnie ten lud pozanerdosferowy z wpisu:
      http://furiath.blogspot.com/2013/02/cisza-po-burzy.html
      A lud kupi tylko to, co zna. Reedycja Zew Cthulhu to balsam na dusze RPGowców, to jak reedycja D&D 3,5 edycji. Moim zdaniem mocny wynik sprzedażowy w Polsce czekałby Dark Heresy (bo znane z tytułu lub konwencji) i RPO (bo patriotyczne i militarne).

      Usuń
    2. D&D trafiło też do graczy komputerowych. Niekoniecznie w nie grali, ale kupili na bazie zainteresowania komputerowymi grami opartymi na D&D. Przynajmniej takie mam odczucie po tym jak w ramach pracy w szkole językowej trafiałem na takie dzieciaki, co to podręczniki mają, ale nigdy nie zagrali.

      Usuń
  14. Bohomaz w temacie, albo całkiem obok?

    http://bohomaze.blogspot.com/2013/04/ekscentryczna-ekstrawagancja.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej.
    Skąd wziałeś aż 8 dodatków do Wolsunga?

    Puszon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talie, ekrany, przydatniki i inne pierdolety to też dodatki jakby nie patrzeć.

      Usuń
    2. http://www.rebel.pl/category.php/1,1452/Wolsung.html

      Oprócz podstawki w tej kategorii jest 8 innych pozycji.

      Usuń
  16. Furiath jestes w stanie okrelisc ile robotogodzin kosztowala Cie klanarchia? Trzeba brac poprawke na zabawe tym to prawda, ale pewnie to tez byl spory czas. MOze to tez jest odpowiedz na pytanie dlaczego ludzie nie tworza systemow. Jezeli u mojego pracodawcy zarobie 12 zl za godzine, a za wydanie systemu MOZE 1zl za godzine, to czy warto mi sie za to brac.

    Innym, cialge nie rozwiazanym problemem jest to, ze gdybym chcial swoim znajomym poprowadzic sesje, to bez przygotowania co najmniej 2 godzinprzed gra nie ma takiej mozliwosci. Ja juz nie mam czasu na to, potrzebuje czegos szybszego i sensownego. Czasem mam wrazenie ze w rpgach to wyglada tak, jakbym poszedl po chleb do piekarni, a oni mi dali wode, make , drozdze i wykopneli za drzwi: rac pan sobie sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sensu nawet robić takiego porównania, bo wynik zawsze byłby miażdżąco niekorzystny dla RPGa - jak pisałem podaż generują pasjonaci, hobbyści, którzy chcą się czymś dzielić z innymi, a nie bieznesmeni. Biznes na RPGach to czyste szaleństwo topienia kasy. Do Klanarchii dokładam, a nie zarabiam - koszty domeny, forum, serwera, niektórych ilustracji, dawno przekroczyły zyski ze sprzedaży. Już około 5 lat temu w jeden miesiąc normalnej pracy zawodowej zarabiałem lepiej, niż przy sprzedaży całego wydania Klanarchii (a to jeszcze nie nastąpiło). O ile się nie mylę, to każdy z polskich twórców akurat zarabia kasę w innym obszarze, niż RPG.

      W zasadzie tytuł wywiadu z autorami Armii Apokalipsy mówi wszystko o naszej branży:
      Kiedy pasja pozostaje pasją:
      http://gry-fabularne.pl/2013/02/kiedy-pasja-pozostaje-pasja-wywiad-z-tworcami-armii-apokalipsy/

      Dlatego jak autorzy czytają porady fandomu odnośnie wydawania i biznesplanów, to się tylko pobłażliwie uśmiechają przed monitorem. Bo od tego, czy ich kupi 10 tysięcy, czy 2 osoby - dla nich żadnej widocznej zarobkowej różnicy nie będzie.

      Usuń
  17. Analiza bardzo fajna, cyferki są fascynujące :)
    Zastanowiłbym się w riserczu nad kilkoma rzeczami.
    Po pierwsze - jak wygląda stopień wysycenia erpegami w Polsce? Jeśli to hobby niszowe, a nisza rozwija się wolniej (lub wcale) to w pewnym momencie musi zostać wypełniona tak, że już nie da rady więcej.
    Trzeba by jakoś zebrać informacje, w ile systemów ludzie dzisiaj średnio grają, i przez ile gier przechodzi średnio erpegowiec. Są tacy, którym D&D wystarczy na wszystko, są tacy co od blisko 20 lat pykają w Młotka, ZC 5.0 czy CP2020 i nic więcej ich nie interesuje. W momencie trafienia na "swoją" grę przestali być targetem dla wydawnictw rpgowych.
    Druga sprawa - trzeba by było zbadać "średni czas życia erpegowca", oraz to, czy erpgowców co roku pojawia się więcej, czy trwają w niezmienionej formie, czy też wymierają.
    Trzecia sprawa - trzeba by się było przyjrzeć (Furiath już to częściowo zrobił) źródłom dotarcia do klienta przez wydawnictwa i obranym przez nie grupom targetowym - czy celują raczej w nowych odbiorców (wątpliwe) czy też wolą eksploatować coraz bardziej wysyconą niszę istniejących erpegowców (bardziej prawdopodobne).

    Myślę, że określenie wysycenia rynku, okresu aktywnego zaangażowania w hobby i analiza źródeł pozyskiwania klientów dałyby całkiem ciekawe rezultaty.

    W bitewniakach średni czas zaangażowania w hobby (średnia europejska powiedzmy) wynosi 3-5 lat. Przy czym tylko pierwsze dwa lata są kluczowe dla producenta, bo wtedy pozyskany klient jest na etapie aktywnego zakupu modeli, farbek i pozyskiwania nowych kolegów (potencjalni nowi klienci dlla producenta) do swojego hobby.
    Po tym okresie taki klient wydaje pieniążki tylko sporadycznie - kupi nową edycję zasad, jakiś nowy model raz na pół roku i to wszystko. Wydaje zaledwie ułamek tego, co wydał w pierwszych dwóch latach.
    Nie wiem jak to wygląda w erpegach, a już szczególnie w Bolandzie, ale jeśli podstawić te same statsy do środowiska rpg, to kilka rzeczy robi się jasne.

    Dalej - jest powód, dla którego sklepy Dużej Firmy Figurkowej prowadzą nieustającą "misję ewangelizacyjną" wśród młodzieży, chodzą do szkół, robią pyszne wystawy i kuszą fantastycznymi panoramami przypadkowe dzieci za szybą. Bo starzy klienci nie utrzymaliby tej machiny w ruchu, po prostu. Potrzebny jest ciągły napływ mięsa do maszynki.
    W rpg na takie pozyskiwanie klientów mogą sobie pozwolić tylko subsydariusze Hasbro chyba.
    Istnieje też takie pojęcie (biznesowe, powiedzmy), może mało profesjonalne, ale dobrze oddające problemy wydawców. Wanna z kranem i odpływem. Korka nie ma. Póki jest woda w wannie, jest dobrze. Jak jest jej dużo, to bardzo dobrze. Ale woda cały czas wycieka. Klienci odchodzą, zmieniają hobby, pochłania ich życie, czy nawet - giną w wypadkach. Więc woda cały czas wycieka. Jeśli nie dolejemy z kranu, to w końcu woda zniknie. Więc trzeba pozyskiwać ciągle nowych klientów, bez końca napełniać wannę.
    W przemyśle erpegowym w Polsce mieliśmy jak na razie tylko jeden działający kran - MiMa. Przez chwilę (przy neuroszce) takim kranem był Portal. Ale o ile MiM dolewał ciągle nowej wody ze zbiornika potencjalnych zainteresowanych, o tyle Portal już dawno przeszedł na taktykę "podstawiania miski pod wannę" i recyclingu wody z odpływu - czyli odświeżania w kółko Neuroshimy. Jak widać, na tyle umiejętnie żonglują tą miską, że Neuro jeszcze nie umarła. Ale rownoczesnie robią planszówki, bitewniaki (osobne wanny) więc niejako też pozyskują nowych klientów, ewentualnie przelewają wodę z jednej wanny do drugiej (fani Neuro kupujący NST). Cdn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cd.

      Reszta wydawców jak na razie kisi się w "sosie fundomowym" i wrzuca do niego coraz to bardziej niszowe wydawnictwa, których nakłady mówią nam, że rynek jest albo wysycony, albo wymiera, albo nie ma dopływu świeżej krwi. Dodatkowo każdy z wydawców gra do swojej bramki, próbując zagarnąć jak najwięcej z istniejącej bazy klientów, zamiast pozyskiwać nowych ludzi do hobby.
      Wygląda to trochę jak walka o resztki na hałdzie kompostu - codziennie trochę zgnije, tu mewy coś uszczkną, tam przyjdzie chłop z widłami i zabierze trochę na grządkę - kompost się kurczy, ale nowe odpadki nań trafiają rzadko.

      I jeszcze taka uwaga do KFC - jeśli dotrzesz do wszystkich w Polsce, to ten 1 na 1000 zamieni się w ok 40 tys. Jeśli dotrzesz do 1:100, bo masz lepszy marketing, to masz nagle 400 tys. Magia dużych liczb :)
      Oczywiście, by to zrobić trzeba potężnego nakładu sił i środków, ale kurde - jeden sklep bitewniakowy z 5 osobową załogą był w stanie zainteresować nowym hobby ok 10 osób dziennie, z czego ze dwie kupowały starter. To jest ok 700 nowych klientów rocznie. Nawet jeśli tylko co 10 zostal w tym na dłużej, to zwykle w przeciągu roku nadrabiał 4krotnie zakupami. Czyli wydawali równowartość ponad 1100 starterów wszyscy razem. Aha, i to było w kraju 10-krotnie mniejszym od Polski. Jeden sklep. I magia dużych liczb.
      Jasne, to bitewniaki, figurki i cudeńka ktore mozna dotknąć, a nie grube instrukcje do gry jak w RPG. Ale w bitewniakach się dało. Jeśli ktoś znajdzie formułę sprzedaży RPG, ktòra wymaga jedynie paru pasjonatów nie bojących się wyjść poza obecny target base, to ta umieralnia jest do uratowania za grosze :)

      Usuń
    2. Oj w rpgu też sie trzeba naczytać. Do wfb masz olbrzymi podręcznik główny i 16 army booków. A wypada znać możliwości każdej armii, jeśli chcesz mieć dobry wynik na turnieju. No do tego oczywiście wychodzą erraty i FAQi plus polhammer w postaci euro itp. GW do tego dba by co drugi miesiąc wychodził jakiś dodatek do WFB (na zmianę z 40k i lotrem). Nie ma nudy z pewnością.

      Usuń
    3. Eh nie w rpgu, tylko w bitweniaku oczywiście. sry

      Usuń
    4. Tylko ze materiały pisane to niewielki odsetek kosztu hobby w bitewniakach. Bo kodeks kosztuje tyle co pudelko żolnierzykow na jeden maly oddzial. :)

      Usuń
  18. Przyznaję się - nie sądziłem, że można coś we flejmie "ryneczek RPG" dołożyć nowego. Jakie miłe zaskoczenie.
    Otóż okazuje się, że nie ma nawet ryneczku - są tylko nieliczne kramiki na składanych łóżkach. Skala nawet nie mili tylko nano. Dla paru osób w fundomku będzie to butthurcik pierwsza klasa, kilku wzruszy ramionami ("a nie mówiłem") a reszta ma to w głębokiej obojętności bo ciupie swoje sesje.

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajna analiza, tyle, że... Zastanawiam się na ile nasz "ryneczk" jest specyficzny i oderwany od realiów rynkowych w tym od Allegro. Otóż jeśli kupuję (w wiem, ze nie jestem odosobnionym przypadkiem) cokolwiek z erpegów na Allegro to są to albo starocie, albo rzeczy, których gdzie indziej nie mogę dostać. Polskie systemy kupowałem najpierw w sklepach branżowych (zanim nie pozdychały), a potem na sieci w sklepach wydawców (wfrp, klanarchia, swepl z dodatkami). Zachęcała szybkość, bonusy, specjalne oferty w przedsprzedaży (klanarchia i swepl). Prosty przykład - kupujac Sensację i przygodę w przedsprzedaży u Gramela miałem ją taniej i miesiąc wcześniej (w formacie pdf).
    Z podręcznikami obcojęzycznymi mam inaczej, ale ponownie ma to niewiele wspólnego z Allegro, czasami można coś tam trafić, ale to raczej przysłowiowe "ziarno ślepej kury".
    Reasumując może i taka analiza byłaby miarodajna w przypadku sprzedaży kompaktów, książek, czy gier PC, ale nisza ma to do siebie, że rządzi się własnymi prawami.

    CO nie znaczy, że uważam iż rpg to w Polsce świetny biznes (albo choćby po prostu biznes).

    OdpowiedzUsuń
  20. Cześć, Furiath. Bardzo imponująca analiza i czytelne przesłanie. Trochę się pospieszę i od razu podzielę się moimi wnioskami: weź to przesłanie sam sobie do serca i zaangażuj swój wyraźny potencjał rynkowo-kulturowy w robienie tego co, jak wynika z tego artykułu, się w Polsce sprzedaje. Ale od początku:

    1) W całej analizie mocno brakuje danych sprzedaży wszystkich RPG w ostatnich latach. To na razie jest oszacowanie rozmiaru bazy klientów, w tym głównie tych zaangażowanych. Często okazuje się, że istnieje milcząca większość charakteryzująca się innymi zachowaniami.

    2) Zauważyłeś również, że Klanarchia w tej analizie trzyma się mocno jak na produkt bez dodatków. Moim zdaniem to oznacza, że ma duży potencjał. Trzymając się twojej analizy: Jeśli dziewięć produktów Wolsunga daje 300 komentarzy a jeden Klanarchii 150 to ten jeden jest wart cztery i pół produktów Wolsunga.

    Jeśli to prawda to wystarczyłoby (w swoim czasie) wydać jeszcze jeden lub dwa (bo pewnie jakościowo nie tak dobre) produkty Klanarchii żeby zrównała się z Wolsungiem.

    3) Niezależnie od tego, czy chcesz robić tylko RPG dla pasji czy chcesz robić RPG na poziomie i żeby się opłacało biznesowo, moim zdaniem wnioski są takie: trzeba wspierać niszowe produkty RPG tymi produktami, które z twojej analizy widać, że się sprzedają – książki, komiksy, planszówki, w strategicznej perspektywie gry PC RPG (nie ma rzeczy niemożliwych, obecnie już wychodzą gry komputerowe indie).

    Chociaż w Polsce nie zauważam dużego zainteresowania, warto zwrócić uwagę na sukces Privateer Press w USA. Zaczęli od gry bitewniakowej (Warmachine), potem dodali do niej drugą (Hordes) by na fali sukcesu nie tylko przywrócić do życia w lepszej formie ich grę RPG (Iron Kingdoms) ale obecnie robią już gry planszówkowe (Level 7), karciane (High Command), książki (SkullIslandExpeditions) i od pewnego czasu pracują nad komputerową wersją swojego bitewniaka (http://www.youtube.com/watch?v=nHG6BhqZY74). Prawie wszystko w jednym świecie steampunk fantasy.

    A zaczęli od tego co ty – oryginalny i ciekawy świat i kilka rozwiązań dynamizujących rozgrywkę. Dzięki temu nie muszą się obawiać konkurencji ze strony światów sztampowych typu Games Workshop i ich niezliczonych kalk. Oczywiście w Polsce to raczej te mniej oryginalne mają większą bazę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystko pięknie ładnie tyle że cała analiza (a raczej jej próba - bo niestety nie można powiedzieć ,że jest to kompletna i realna analiza rynku RPG w polsce) nie bierze pod uwagę takich kolekcjonerów i zbieraczy jak np. moja skromna osoba.

    Między połową roku 2009 a dniem dzisiejszym moja kolekcja (jeśli chodzi o sam świat mroku) WoD'a z jednej podstawki do Czarnej Serii zwiększyła się do ok. 600-700 sztuk (straciłem rachubę a liczyć i katalogować mi się nie chce). 90% podręczników które miałem okazję kupić to ebay/amazon/nobleknight i inne zagraniczne drobnostki. Allegro czy Rebel stanowiły fajny start ale tylko na początek - okazuje się ,że jeśli nie straszna człowiekowi bariera językowa czy po prostu nie jest leniwy to świat tanich i ciekawych RPGów stoi otworem - ale wracając do tematu : Powyższej analizy (mimo dużego wkładu pracy i energii w nią - tego nie neguję, szacun i jak będziesz w Krakowie to piwo) nie należy brać na poważnie skoro ja sam przez 4 lata kolekcjonowania osiągnąłem taki wynik jak 3 najlepiej sprzedające się pozycje na Rebel.pl po 2009 roku wg. powyższego zestawienia. A nie jestem jedyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze a już zaplanowałem zrobienie stolika z podręczników do VD, a wychodzi na to, że jeszcze się tak zdarzy, że jakieś się sprzedadzą :>

      Usuń
    2. Ja na pewno kupię ... mimo ,żem wapniak i drugie dziecko w drodze :)

      Usuń
    3. Ale zaraz, moment. Chcesz mi powiedzieć, że masz 600-700 sztuk JEDNEGO podręcznika? Wow. Znam ludzi, którzy mają ścianę erpegów, tuzin skompletowanych linii wydawniczych, w tym ulubione podręczniki po kilka sztuk, ale 700 (słownie: siedemset) kopii tego samego? Masz na to magazyn jakiś?

      Usuń
    4. A zdrowy rozsądek włączyłeś? ....

      Usuń
  22. Jednego podręcznika czy wielu - co za różnica? Mówimy tu o "sprzedawalności" zarówno jeśli chodzi o podział na systemy jak i na ilość ... chyba czegoś nie zrozumiałeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja wszystko zrozumiałem, z ciekawości się pytam. :) Bo stwierdzenie "kolecja WoDa z jednej podstawki" na to właśnie wskazuje. Chyba, że źle to zrozumiałem i chodzi o jedną (pod)serię wydawniczą, ale wtedy, nadal, to musi być po kilkadziesiąt sztuk tych samych podręczników. Po prostu próbuję zrozumieć po co komuś więcej niż jedna (ew. dwie: do stania na półce i do używania) kopia jakiejś książki (czy w ogóle czegokolwiek).

      Usuń
  23. Czemu? Classic i New to ponad 1000 różnych pozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie czaję twojego pierwszego posta. Napisałeś: "moja kolekcja WoD'a z jednej podstawki do Czarnej Serii". Nie jestem jakoś super obcykany w WoDzie, ale Czarna Seria to są AFAIK dodatki do "suchej", baznadnaturalowej postawki nWoDa. Czyli jakieś 30 książek góra. Nawet gdyby to odczytać jako wszystkie podręczniki do nowego WoDa, to nadal daje nam max. 200 pozycji. I to uwzględniając PDF-y.

      Rozumiem, że to po prostu źle sformuowane zdanie, a chodziło ci o wszystko co się do WoDa ukazało, stare i nowe? W takim razie ok, takie coś jestem w stanie zrozumieć. :)

      Usuń
  24. A gdzie tu Pathfinder RPG?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polandie poza Encem nikt w to nie gra.

      Usuń
  25. Weź sobie wejdź synek na DrivethruRPG i policz ile wyszło do wszystkich linii świata mroku - nowej i starej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź sobie ojciec przeczytaj jeszcze raz moje posty - bo chyba tego nie zrobiłeś. :P (A angielską Wiki i RPGNow przejrzałem pod kątem WoDa przed napisaniem poprzedniego posta, żeby nie rzucać liczbami od czapy)

      Usuń
  26. To ja nie wiem o czym my tu gadamy - zdaje się ,że o tym samym tylko każdy używa innego zestawu słów :)

    Okej inaczej - kolekcja WoDu (jako-takiego - nie ważne czy mówimy o nowym, starym-classic czy o jakiejś konkretnej linii) zaczęła się od skromnej podstawki do czarnej linii aby teraz po 4 latach kolekcjonowania zamienić się w parę setek podręczników z róznych systemów WoDu (Requiem, Apokalipsa, Wraith itd...), różnych odmian WoDu (nWoD oraz cWoD jak również te które nie należą do żadnego - Scion, Orpheus) i ... w ogóle. Mam nadzieję ,że teraz się zrozumieliśmy :)

    Co do statystyki. Może ja sam jeden nie zaburzam zbytnio statystyki ale osobiście znam az 4 osoby które mają podobne zbiory. Mailowo kontakt mam jeszcze z dodatkowymi conajmniej czterema-pięcioma które mają porównywalną kolekcję ale nie widziałem jej na oczy.

    Oprócz tego są średni ciułacze jak np. Stinger czy nimdil (chociaż jego można zaliczyć pewnie do wielkich ciułaczy - ale nie wiem na pewno).

    W zaokrągleniu daje to (tylko i wyłącznie spośród osób które znam/kojarzę) 10 osób które maniakalnie zbierają szeroko pojętego WoDa. Pewnie mówimy o łącznym zbiorze 3000-5000 podręczników (Jezusicku i Maryjeńko Częstochowska - to by musiało być epickie zdjęcie - "góra WoD'a") - wystarczy aby zawirować w statystyce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, faktycznie piszemy o tym samym, a w ogóle się nie rozumiemy. :P Czaję już wszystko. ;)

      Od siebie mogę dodać, że znam jedną osobę, która posiada podobną kolekcję szeroko rozumianych dedeków różnych edycji i jednego, który kolekcjonuje mniejsze zbiory, ale bardzo wielu systemów (tak z tuzina na oko). Więc zbieraczy trochę jest. ;)

      Usuń
  27. Seji pisał o sukcesie profesjonalnego podejścia do wydawania erpegów przy D&D 3 i ISie. Zastanawiam się, na czym właściwie polegało to profesjonalne podejście. Kiedy jako gimnazjalista kupowałem sobie dedeki, leciałem głównie na podręczniki, które można było poczytać w Empiku, pseudotolkienowski klimat heroic fantasy w przeciwieństwie do Warhammera i pozytywne skojarzenia z Baldur's Gate; tylko to pierwsze, wydaje mi się, miało związek z podejściem wydawcy. Nie widziałem, żeby dedeki były jakoś specjalnie promowane poza tym. Jak myślicie, na czym to polegało? Czy sukces ISy można w ogóle próbować powtórzyć z jakimkolwiek systemem niż DnD 3 i w jakimkolwiek czasie innym niż pierwsza dekada XXI wieku z rosnącą grupą weteranów CRPG?

    Może, skoro sprzedaż erpegów nie idzie i jeśli nie wróci do poziomu D&D 3 (wtedy, o ile dobrze kojarzę, nie było jeszcze tak rozwiniętych gier MMO czy planszówek, które mogą zgarniać tych samych potencjalnych klientów, co erpegi), należałoby spasować, nie bawić w profesjonalizm i przerzucić się na pisane na kolanie darmowe materiały? Wrócić z hobby do czasów rozproszonych drużyn i fanzinów z lat 70 w USA czy sprzed MiMów w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. D&D zgarnął masę ludzi z komputerówek (szczególnie Baldurs Gate). Obecnie trochę taka rola na zachodzie przypadła Dark Heresy. Wcześniej Dragon Age był na liście najlepiej sprzedawanych RPGów na świecie.

      Uważam, że produkty przykorporacyjne to będzie duża część przyszłych, znanych RPG:

      http://furiath.blogspot.com/2009/04/rpg-jako-wsparcie-gownych-produktow.html

      Usuń
    2. Dlatego IMO CDProjekt mógłby potężnie rozruszać rynek (nie tylko polski) wydaniem Wiedźmina RPG. Pytanie, czy będzie chciał się w to bawić.

      BTW. mój pierwszy zakupiony podręcznik do RPG to była taka mała książeczka do Wiedźmina RPG wydanego przez Maga. Nic z tej broszurki nie zrozumiałem, ale sam zamysł był bardzo dobry, bo szybko poszukałem sobie szerszych informacji o systemie.

      Co do ISY - ja się o podręcznikach dowiedziałem z reklam CDAction. I jako młodociany fan Baldrusów, Icewindów i Tormentów sikałem po nogach ze szczęścia, pamiętam. ;)

      Usuń
    3. A mnie zastanawia czy takiemu gigantowi jak Wizardzi uda się choćby D&D Next sprzedać choćby w liczbach podobnych co D&D 3ed? Jako jeden z nielicznych playtesterów mówię że to może być jakby reedycja D&D 3.5. ;)

      Usuń
  28. ISA dobrym wydawcą - dobre sobie. Ja osobiście nie wiem czy można w ogóle brać pod uwagę dane przesłane przez najbardziej nierzetelnego administratora najbardziej nierzetelnego forum wydawniczego (traktującego m.in. o grach fabularnych) najbardziej nierzetelnego wydawnictwa które czego tylko się nie dotknęło jeśli chodzi o zamiar wydawania RPG to kończyło się totalną porażką. Cała linia Maga, Wampira Maskarady, zapchajdziurowe dodatki do starej edycji świata mroku jak również : DnD 4 edycja oraz zmasakrowana linia wydawnicza nowego świata mroku któremu to zacofane i kiepściutkie wydawnictwo postanowiło urwać łeb zanim w ogóle cokolwiek konkretnego zostało wydane. Wstyd i hańba. Ale nawet jak się na nich pluje to oni myślą ,że deszcz pada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ISie wyszła jedna rzecz - 3 edycja dedeków. Można wytykać błędy, ale wyszła. Co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę, jak spieprzyli inne linie.

      Usuń
    2. Wyszła jak wyszła - z wieloma rzeczami się spóźnili... nie wypuścili Ravenlofta, zwlekali z innymi settingami - Eberron itd...

      Usuń
    3. Biorąc po uwagę morderczo wysoką sprzedaż - zdecydowanie wyszła, niezależnie od tego, co wydali, a czego nie.

      Usuń
    4. Jeśli wierzyć danym udostępnianym przez najbardziej kaszanowatego admina najbardziej kaszanowatego portalu najbardziej kaszaniastego wydawnictwa.

      Usuń
  29. Ja osobiście czekam na nowa linię cyberpunka (2077), mam nadzieję że CDPR wstrząśnie naszym rynkiem RPG bo maja zaplecze finansowe by troszkę rozruszać ten zardzewiały czołg... bo jak się go z górki zepchnie...

    Poza tym nie wiem czy to coś wnosi do dyskusji ale ja sporo forsy wydałem na całą linie Dark Heresy i trochę do warmłotka 2nd ed. Mój kolega całość 3ed Młotka, trochę Star Warsów itp... a tego statystyki niestety nie obejmują.

    Potencjał chyba jest, tylko trzeba jakiś sztandarów by po nimi zebrać rzeszę maniaków. Mogę się jednak optymistycznie mylić rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nadzieja w następnych pokoleniach. Ja swoich chłopaków nauczyłem grać w RPG a oni ponieśli ogarek dalej po swoich kumplach. W waszym przypadku to jeszcze 10-15 lat i będzie nowe pokolenie graczy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Polskie RPGi i przetłumaczone na polski podręczniki do zachodnich systemów się nie sprzedają?
    No cóż, zapewne dlatego, że są dziadowskiej jakości (jak tłumaczenie nie jest spieprzone, a jest zawsze, to oprawa się w trymiga sypie) i wychodzą o wiele za późno. A co do rodzimych produktów, to dodam jeszcze moje prawdziwe acz bardzo niepopularne zdanie, że z zasady są chłamem, bo nikomu się nie chce wymyślić prostej, zrozumiałej i wygodnej w użyciu mechaniki, a niektórzy jeszcze dokładają do tego z dupy wzięte, nielogiczne tło fabularne, bardzo często omijając szerokim łukiem najprostsze i najbardziej polskie superwyjaśnienie superwszystkiego, czyli "człowiek człowiekowi chujem, a Polak Polakowi tym bardziej". Nie. Nie przyzna się taki, że nuklearny konflikt poszedł o miedzę, i niepotrzebny jest Skynet który opierdział generalicję psychotropami, ani nie pojmie, że bandy bardzo stereotypowych neopostapokaliptycznośredniowiecznych barbarzyńców mogą co rusz łapać się za łby, a powieszenie nad nimi miecza Damoklesa w postaci Arcymrocznego Dominatrixariatu Sodomitów jest zbędne i doprowadzi tylko do rychłego zadeptania wszystkich band do kupy albo jednej po drugiej, bez jakiejś dużej różnicy. Nie. Takie głąby muszą mieć jednego Wielkiego Złego trzymającego wszystko w kupie, a nie od dziś wiadomo, że nie ma potworów niezastąpionych.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pominąłeś jedną, drobną, ale ważną rzecz:
    - zamiast czekać aż jaśnie łaskawy sklep z domeną pl raczy przysłać podręcznik
    - zamiast martwić się, że na kochanej PP paczuszka się "zawieruszy"

    korzystamy z zalet globalnej wioski. Kupuję na Amazonie w dniu premiery, płacę przez PayPala i po kilku dniach mam książki u siebie. W dodatku często jest taniej...

    OdpowiedzUsuń
  33. http://karprpg.wordpress.com/2013/05/30/kb43-cz-ii-wywiad-z-ignacym-trzewiczkiem/
    http://karprpg.wordpress.com/2013/05/29/kb43-cz-i-wywiad-z-piotrem-korysiem/
    http://karprpg.wordpress.com/2013/05/31/kb43-cz-iii-wywiad-z-dawidem-pawlica/

    Wywiad z Trzewikiem, Ramelem i Glamadrinem mocno potwierdzają wnioski tego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  34. Mylisz się Furiath - ogromną działkę na rynku e-RPG także w Polsce mają strony DriveThruRPG.com oraz RPGnow.com będące częścią tego samego serwisu. Ja sam wydałem tam około tysiąca złotych (płacę dzięki systemowi PayPal), moi znajomi trochę mniej, ale również kupowali tam eBooki. Osoby grające przez forum często właśnie skupują e-książki zagranicą, gdyż w Polsce mało który sklep oferuje nam taką możliwość, a jeśli tak to okazuje się, że książkę można ściągnąć przez określony czas i określoną liczbę razy. Tak miałem w przypadku zakupu Klanarchii. Ludzie sięgają po piraty, bo w Polskiej sieci tylko one są na czasie, a tak to jesteśmy (za przeproszeniem) RPGowym zadupiem. Fanów mamy genialnych, ale brakuje mainstreamowych RPGów, które są wydawane na czasie z zagranicą - sytuacja podobna jak z piłką nożną u nas; im lepsi kibice tym gorsi piłkarze. Wystarczy wejść na forum Last Inn i zdecydowaną większość sesji to D&D 3.5 i Warhammer FRP 2ed. Ostatnio pojawia się coraz częściej Pathfinder związku z nowoczesną polityką wydawniczą (czytaj: sprzedaż eBooków). Może sprzedaż RPGów w trybie Print on Demand byłaby w Polsce lepszym posunięciem, a tak to serwować eBooki jak leci.

    OdpowiedzUsuń
  35. Czytelnicy ebooków w Polsce to mrowisko jedynie ciutkę większe od rpgowego, którzy kupują głównie systemem daily deals :P Nawet jak jedna osoba wydaje na to 100 tysięcy, to tylko jedna osoba. Pieniądze i rynek robi efekt skali a nie kilkudziesięciu maniaków. O ile się nie mylę mieliśmy parę premier papierowych łącznie z ebookowymi - chętnych na ebooki można policzyć na palcach. Jeszcze długo ebooki nie przebiją się przez polską biedę.

    OdpowiedzUsuń
  36. To znowu ja - komentator z 18 czerwca.
    Być może jest tak jak mówisz, lecz w Polsce nie ma sklepu będącego odpowiednikiem wspomnianych serwisów. A teraz pytanie zgoła retoryczne; ile osób ściągnęło (legalnie bądź nie) jakikolwiek podręcznik RPG w formacie pdf na swój dysk twardy? Nie mam danych, ale śmiem twierdzić, że większość zrobiła to choć raz w życiu. Stworzyć sklep online na podobieństwo rpgnow.com, czyli intuicyjny z wieloma formami płatności, pozwolić ludziom (nie tylko firmom) sprzedawać tam swe prace oraz bez żadnych ograniczeń (wspomniany limit pobrań/czasu). Na szybki rozruch potrzeba KLASYCZNEGO systemu RPG wraz z serią 10+ dodatków mu poświęconych. Już może nie kolejne post-apo, ale najzwyklejsza fantastyka osadzona w średniowieczu/renesansie z ciekawym światem i rozbudowaną oraz intuicyjną mechaniką (podobną do WFRP lub D&D). Jak dla mnie nie potrzeba specjalistów rynku RPG aby osiągnąć w Polsce sukces. W ostatniej dekadzie (jak sam zresztą powiedziałeś) mieliśmy wysyp nowatorskich i oryginalnych form zabawy w RPG. Wyszła masa RPGów idąca tym torem, lecz jeden system - Neuroshima - będący klasycznym RPGiem stworzonych na ideach z lat 90tych osiągnął największy sukces w polskiej branży.

    OdpowiedzUsuń
  37. Hm... a czy ktoś zna jakieś przyczyny załamania w 2008 i stanu aktualnego?

    OdpowiedzUsuń
  38. Czy wie ktoś, czemu RPG w Polsce sprzedają się obecnie gorzej niż 10 lat temu i co dokładnie zaszło w 2008?

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz